Ciebie ja chwalić będę, Ciebie przed możnymi Wyznam tyranny ziemskimi,
W Twym kościele chwalebne Imię Twe wspomionę, A to więc prze dobroć onę
I prze wrodzoną, Boże wieczny, prawdę Twoję, Bo ty obietnicę swoję
Skutkiem zawżdy przesiężesz;[1] tyś mnie, słudze swemu, Nieszczęściem utrapionemu,
Łaskawe ucho podał i przywrócił siły, Które prawie zgasły były.
Ciebie, jako szerokie ziemskie są granice, Twoje słysząc obietnice,
Wszyscy królowie będą swoim Bogiem zwali, I sprawy Twe wychwalali,
Sławą Twoją ujęci, bo ty nad wszytkiemi Koły siedząc niebieskiemi,
Na nizkość przedsię patrzysz, i to, co wysoko, Zdaleka zna Twoje oko.
Niechaj na mię przygoda, jaka chce, przypadnie, Ty mnie poratujesz snadnie;
Ty gniew nieprzyjaciół mych pięścią swą okrócisz, A mnie wolną myśl przywrócisz;
Ty do skutku masz przywieść przedsięwzięcie moje; Panie, miłosierdzie Twoje
Wieki przetrwa, niechaj się wniwecz nie obraca Twojej świętej ręki praca.