Dom budował Sokrates: nie uszedł nagany. Każdy mu udzielał rady Nieproszony, niepytany, Każdy rozliczne wynajdywał wady I wścibiał swoje trzy grosze.
Jeden klął się Jowiszem, że ozdób zamało;
Drugi, że trzeba rozkład odmienić potrosze;
Trzeci, że drzwi za wązkie; a wszystkim się zdało,
Że nazbyt ciasne komnaty
Godne są nie pałacu, lecz wieśniaczej chaty.
Toż dom dla filozofa! Nizki, szczupły, mały,
Niema się gdzie obrócić! A mędrzec odpowie: «Sprawcie, o wielcy Bogowie,
Aby mógł, chociaż ciasny, zapełnić się cały Przyjaciółmi prawdziwemi!»
Godne mędrca są te słowa.
Któż kiedy prawą przyjaźń znalazł na tej ziemi?
Wielu ją zaprzysięga, mało kto dochowa.
Nazbyt powszedniem jest w świecie jej miano, A cnota... prawie nieznaną.