Zazulka/Rozdział trzynasty
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zazulka |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1915 |
Druk | Drukarnia Naukowa |
Miejsce wyd. | Warszawa – Kraków |
Tłumacz | Zofia Rogoszówna |
Tytuł orygin. | Abeille |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Krasnoludki święciły po swojemu ukoronowanie Zazulki. W olbrzymim amfiteatrze zabawy, pląsy i turnieje trwały bez przerwy przez dni trzydzieści. Rozradowane człowieczki, z gałązką paproci, lub liściem dębu, zalotnie zatkniętym za brzeg kaptura, fikały z radości kozły po ulicach podziemnego państwa. Upojony szczęściem Bzik miał wyraz już nie natchnionego, ale wniebowziętego wieszcza. Cnotliwy Ład radował się szczęściem ogółu. Tkliwe serce Puka dawało upust rzewnym łzom. Mruk z wielkiego zachwytu nad Zazulką dopominał się znowu, by ją zamknięto do klatki, z obawy, by nie zginęła. Fik-Mik, przelatujący górą na czarnym kruku, wznosił nieustannie tak wesołe okrzyki, że upojenie jego udzielało się nawet i czarnemu ptakowi, który od czasu do czasu podskakiwał z uciechy jak szalony.
Tylko król Mikrus był smutny. Nareszcie dnia trzydziestego, gdy już wspaniały festyn, wydany w imieniu Zazulki dla całego plemienia Karlików miał się już ku końcowi, król Mikrus wszedł na stołek i zrównawszy się w ten sposób z Zazulką, szepnął:
— Księżniczko Zazulko — pragnę przedstawić ci prośbę, którą możesz przyjąć lub odrzucić. Zazulko, królowo Krasnoludków, czy nie zechciałabyś zostać moją żoną?
Tkliwość i powaga malowały się na obliczu króla Mikrusa, gdy wymawiał te słowa. I nigdy bardziej jak w tej chwili nie przypominał pięknego i dostojnego pudla.
W odpowiedzi Zazulka pociągnęła go pieszczotliwie za brodę, mówiąc:
— Maleńki królu Mikrusie, jeżeli chcesz być moim mężem na żarty, to nie mam nic przeciwko temu. Ale naprawdę, to żoną twą być nie mogę, bo jak tylko zaczynasz mówić o małżeństwie, zaraz przypomina mi się Szczerogęba, który tam na ziemi, opowiadał mi nieraz takie zabawne historje, że śmiałam się z niego do łez.
Król Mikrus odwrócił głowę, nie dość szybko jednak, by Zazulka nie dojrzała łez, które nagle zabłysły na jego rzęsach. Widząc, że mu nieświadomie wyrządziła przykrość, Zazulka dodała śpiesznie:
— Maleńki królu Mikrusie, wiesz, że cię kocham, jak się kocha maleńkiego króla Mikrusa. I nie powinieneś mi brać za złe, że cię przyrównałam do Szczerogęby, bo Szczerogęba układał bardzo ładne piosnki i byłby nawet przystojny, gdyby nie jego siwe włosy i wielki czerwony nos.
Na to król Mikrus odpowiedział:
— Zazulko, księżniczko Żyznych Pól, królowo i pani nasza, wiedz, że cię kocham i nie tracę nadziei, że na miłość mą odpowiesz miłością, choć zaiste tej nadziei nie żywię, by uczucie twe kiedykolwiek dorównało mojemu. Dziś proszę cię o jedno, — wzamian za miłość, którą ci składam w ofierze, bądź jedynie szczerą ze mną.
— Och, to ci przyrzec mogę, maleńki królu Mikrusie.
— Więc powiedz mi Zazulko, czy kochasz kogo tak mocno, byś pragnęła zostać jego żoną?
— Nie, maleńki królu Mikrusie, tak mocno nie kocham nikogo.
Król Mikrus uśmiechnął się radośnie i ująwszy w rękę czarę pełną wina, dźwięcznym głosem wzniósł zdrowie królowej Krasnoludków. Toast ten stokrotnie powtórzony, wstrząsnął całem podziemiem, bo stół biesiadny ciągnął się wzdłuż państwa Krasnoludków od jednego do drugiego krańca.