Zazulka/Rozdział pierwszy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Anatole France
Tytuł Zazulka
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1915
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa – Kraków
Tłumacz Zofia Rogoszówna
Tytuł orygin. Abeille
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ PIERWSZY
ZAPOZNAJE NAS Z DZISIEJSZYM WYGLĄDEM KRAINY ŻYZNYCH PÓL I JEST PONIEKĄD PRZEDMOWĄ OPOWIADANIA.

Całą część lądu, kędy się rozciągało ongiś księstwo Żyznych Pól, zalewa dzisiaj morze. Z miasta i zamku nie pozostało i śladu. Jeżeli jednak wierzyć gawędom rybaków, to o dobrą milę od brzegu, można dojrzeć w dnie pogodne olbrzymie pnie drzewne, stojące nieruchomo w głębi wody. Także wydmę na wybrzeżu, służącą celnikom za posterunek, zowią po dziś dzień Budą majstra Fastrygi. Nie ulega wątpliwości, że nazwa ta jest pamiątką po pewnym majstrze krawieckim, o którym będzie mowa w niniejszem opowiadaniu. Morze, rok rocznie przybierające z tej strony, zagarnie wkrótce i ten płat ziemi wraz z jego dziwacznem przezwiskiem.
Przemiany takie zgodne są z prawami przyrody. Z biegiem wieków góry się zapadają, natomiast morze unosi na wysokość chmur i lodowców małże i polipy, pełzające po jego dnie.
Bo nic nie trwa wiecznie; morza i lądy przetwarzają się bez ustanku. I tylko wspomnienie dusz i kształtów minionych pozostaje w pamięci ludzkiej przez wiele stuleci i dozwala odtworzyć zdarzenia dawno ubiegłe.
Opowieść moja o księstwie Żyznych Pól przeniesie was w bardzo dawne czasy. Oto, jak się zaczyna:
...Okrywszy pukle złotych włosów czarnym kapturkiem, bogato naszywanym perłami, hrabina Srebrnych Wybrzeży...“
Zanim jednak opowiem wam, co się stało dalej, proszę na wszystko, żeby osoby rozsądne i poważne nie brały nawet do ręki tej książki. Bo nie dla nich napisałem moją „Zazulkę“. Stanowczo baśń ta nie nadaje się na lekturę dla istot trzeźwych, gardzących drobnostkami życia i pragnących nieustannie się kształcić. Pisałem ją dla ludzi, których umysł jest jeszcze tak młodzieńczy, że lubią pośmiać się i poswawolić niekiedy. Bo tylko osoby, którym wystarczają puste i niewinne rozrywki, przeczytają „Zazulkę“ od początku do końca. Do nich też zwracam się z prośbą, żeby, jeżeli mają dzieci, zapoznali je z moją baśnią. Szczerem mem pragnieniem było, by książka ta podobała się chłopcom i dziewczynom, ale, prawdę mówiąc, nie wiele mam na to nadziei. Zapewne uznają ją za nazbyt niedorzeczną i „Zazulka“ pozostanie bajką dla dzieci dawnych czasów. Któregoś dnia przeglądałem podręczną biblioteczkę mojej dziewięcioletniej sąsiadeczki. Znalazłem dużo książek o mikroskopach i zoofitach a także kilka powieści naukowych. Na chybił trafił otworzyłem jedną z nich i wzrok mój padł na następujące zdanie: „Mątwa, czyli sepia officinalis, jest mięczakiem głowonogim, posiadającym workowatą jamę skrzelową, któreto skrzela pochłaniają z powietrza tlen rozpuszczony w wodzie, a wydzielają, niepotrzebny dwutlenek węgla“... Moja milutka sąsiadeczka, rozczytuje się w tej powieści z ogromnem upodobaniem. Otóż błagam ją na wszystko, żeby nigdy nie czytała „Zazulki“, bo czuję, że zginąłbym ze wstydu, gdybym ujrzał swoją powieść w rękach tak uczonej osoby.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jacques Anatole Thibault.