Zazulka/Rozdział piętnasty

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Anatole France
Tytuł Zazulka
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1915
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa – Kraków
Tłumacz Zofia Rogoszówna
Tytuł orygin. Abeille
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ PIĘTNASTY.
OPISUJE WIELKIE ZMARTWIENIE, KTÓRE DOTKNĘŁO KRÓLA MIKRUSA.

I znowu siedziała Zazulka na granitowych stopniach podziemnego pałacu, zapatrzona w skrawek błękitu, widniejący przez szczelinę skały. Hen w górze, krzew dzikiego bzu, zwracał ku światłu białe baldaszki kwiatów. Po licach Zazulki płynęły łzy. Król Mikrus wziął ją za rękę i zapytał:
— Zazulko, powiedz mi czemu płaczesz?
A że smutek nie opuszczał królowej już od dni kilku, karliki skupione u jej stóp wygrywały gwoli jej rozrywki na flecie, piszczałce, cymbałach i skrzypeczkach najskoczniejsze melodje. Inne znowu fikały pociesznie pocieszne kozły, wbijając koniec kaptura ozdobionego w kokardę liści dębowych w trawę, i zachowując przytem bardzo poważne oblicza. Widok tych drobnych ludzików, o brodach siwych jak u pustelników, igrających jak swawolne dzieciaki, był niezmiernie zabawny, ale łzy nie przestawały płynąć po twarzy Zazulki. Cnotliwy Ład i sentymentalny Puk, zakochany w Zazulce od chwili, gdy ją ujrzał uśpioną nad brzegiem jeziora, i stary poeta Bzik dotykali delikatnie jej rąk i ramion, błagając, żeby im wyjawiła przyczynę swego smutku. Poczciwy Brzdęk w prostocie ducha podawał jej na pociechę koszyczek winogron. A wszyscy, ilu ich było, raz po raz pociągali ją za kraj szaty, pytając za przykładem króla Mikrusa:
„Zazulko, królowo nasza, powiedz nam, czemu płaczesz?“
Wreszcie Zazulka odpowiedziała:
— Maleńki królu Mikrusie, i wy, moje Krasnoludki, widzę, że mnie naprawdę kochacie, skoro smutek mój budzi w was tak gorące współczucie. Jesteście tak dobrzy, że gdy łzy płyną z oczu moich, wasze oczy wilżą się łzami. Wiedzcie zatem, że płaczę, myśląc o Jantarku ze Srebrnych Wybrzeży, który dziś jest zapewne dzielnym rycerzem, a którego już pewnie nigdy nie zobaczę. I to mnie tak smuci, bo czuję, że go kocham, i że jedynie jego mogłabym poślubić.
Na te słowa król Mikrus puścił dłoń księżniczki, którą tulił w swojej i rzekł:
— Czemuż mnie okłamałaś, Zazulko, zapewniając mnie przy biesiadnym stole, że nie kochasz nikogo?
A Zazulka odparła na to:
— Nie okłamałam cię przy biesiadnym stole, maleńki królu Mikrusie. Wówczas, nie pragnęłam jeszcze być żoną Jantarka ze Srebrnych Wybrzeży — a dziś niczego bardziej nie pragnę jak tego, by Jantarek oświadczył się o mnie. Ale to nie nastąpi nigdy, bo Jantarek nie wie, gdzie mnie szukać, a ja także nie wiem, gdzie mój miły przebywa. I dlatego płaczę.
Na te słowa, muzykanci przestali grać na swych instrumentach, a skoczkowie przerwali koziołki i podrygi i znieruchomieli, każdy w innej postawie. Jedni na głowach, inni na jednej nodze. Ład i Puk, gorącemi choć cichemi łzami zraszali obficie rękawy Zazulki. Dobroduszny Brzdęk wypuścił z rąk koszyczek z winogronami i wszystkie Krasnoludki poczęły jęczeć i szlochać żałośnie.
Król Mikrus stał bez ruchu, ale sercem jego miotał ból stokroć gwałtowniejszy od cierpienia wszystkich jego poddanych, nie wyrzekłszy ani słowa, odszedł zwolna w koronie zdobnej w klejnoty, grające wszystkiemi blaskami tęczy a za nimi wlókł się jego płaszcz królewski, niby strumień serdecznej krwi.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jacques Anatole Thibault.