Zachód jesienny

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki

ZACHÓD JESIENNY.

Krwawo krąg słoneczny płonie,
Liście się na drzewach palą,
Zorza bór zatapia cały
Purpurowych blasków falą — —

Gore niebo... Las w płomieniach...
Rubinowych strzał tysiące
W głuchy ostęp z łuku swego
Wypuściło krwawe słońce...

Blask się szyje skroś gęstwinę,
Drga na sosen złotej korze
I przedzierzga mchów posłanie
W roztopionej miedzi morze...

Płoną nikłe krze jałowca,
Jak ognisty kierz Mojżesza,
Na pniach dębów, na koronach
Smukłych jodeł blask się wiesza...

Czarodziejski świat, jak w baśni — —
Bujne chwieją się paprocie,
Koralowe lśnią bruśnice,
W płynnem się nurzając złocie...

Cały bór się w ogniu pławi,
Kąpie się w posoce krwawej...
Tam, gdzie płomień nie dosięgnął,
Blask się wsączył różowawy...

Cały bór w płomieniach stoi,
A skroś sosny rzedniejące

Widać, jak się za widnokres
Wolno krwawe stacza słońce...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zdzisław Dębicki.