Z poematu: „Królewska pieśń“

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Gliński
Tytuł Z poematu: „Królewska pieśń“
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Wydawca G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Z POEMATU:
KRÓLEWSKA PIEŚŃ“.

...Piękna Brunhilda, krwi margrafów córa
Tkała dla Leszka pas dzierżgany złotem,
Do hełmu pawie przyczepiła pióra,
Skuła je gwiazdą brylantów — a potem
Twarz jej oblała świeżej krwi purpura
I serce w piersi zabiło z łoskotem,
Gdy, hełm unosząc ku młodzieńca skroni,
Miękki włos Leszka uczuła w swej dłoni.

— „Wracaj!..“ szepnęła, dzwoniąc mu nad uchem
Błagalną prośbę, cichym płaczem drżąca,
I jakimś miękkim a lubieżnym ruchem
Na pierś mu padła, jasna, jak miesiąca
Promień... być chciała jego myślą, duchem,
I tak biedz przed nim niby harfa brzmiąca
I wołać — sama, jak echo, daleka:
— „Brunhilda kocha! Brunhilda cię czeka!“

I słów tych szeptem i dźwięków pieszczotą,
Nektaru kroplą w serce mu się wsączyć,
W pamięci jego utkwić strzałę złotą,
Sny wspólne w jeden, długi sen połączyć
I być pragnieniem jego i tęsknotą
I w pół urwaną pieśnią, którą skończyć,
Choćby na straży stała myśl ostrożna,
Na ustach tylko w splotach ramion można.

— „Wracaj! — szeptała — pozna serce moje
„Dzień, w którym srebrnem zadzwonisz strzemieniem;
„Ja wyjdę pierwsza na spotkanie twoje
„Z puharem wina i złotym pierścieniem,

„Szyszak ci zdejmę z czoła, pas i zbroję,
„Pierś twoją miękkiem otoczę ramieniem...
„I czarów pełne sny ciebie owiną,
„Gdy będziesz usta całował, pił wino!

„Dziś miłość nasza, jak słowik ukryta
„W cienistych gajach, pośród róż się chroni;
„Lecz cię Brunhilda uściskiem powita
„I serce moje pokażesz na dłoni
„Rycerzom wszystkim. — Co to? — ojciec spyta —
„I wiem, że gniewem pryśnie, w ząb zadzwoni,
„Ale ja z tobą wejdę na krużganek
„I powiem: oto mój mąż, mój kochanek!..

„Niech cię nie trwożą margrafa zamysły,
„Ani książęcia nadreńskiego swaty,
„Ja ciebie kocham!...“ Tu w oczach łzy błysły
I płomienniejsze stały się szkarłaty
Ust, podniesione ramiona zawisły
W powietrzu, dłonią chwyciła kraj szaty
I oczom Leszka świecąc piersią białą...
— Aaa!.. zawołała, drżąc — masz!.. bierz mnie całą!“

Rycerz się zachwiał... krwi jasna purpura
Oblała lica uśmiechem promienne;
Nagle nad czołem mu stanęła chmura,
Budząc wspomnienia jakieś, myśli senne...
A potem bladość nadeszła ponura,
A potem jakieś milczenie kamienne,
Okropne... Skronie Brunhildy krwią biły,
Płonęła ogniem, on miał chłód mogiły.

— „Co tobie? — rzekła — zbielałemi usty
Chłonąc duch w siebie i powietrze srebrne,
A twarz jej była podobną do chusty,
Którą jej co dzień podają służebne,
Blada, bez życia... Nagle łez upusty
Pękły — czasami takie łzy potrzebne
Jak zwiędłym trawom rosa, różom deszcze.
Płacząc, krzyknęła w głos: — „Czy kochasz jeszcze?“

Było to rankiem, ledwie przed świtaniem,
Stali w altanie otoczonej winem.
Brunhildy pierś się podnosiła łkaniem,
Płacz ten powieki malował karminem...
Wołała przez łzy: „My się nie rozstaniem,
„Ja cię zatrzymam choć rozpaczy czynem!
„Czyli koniecznie ma być chlubą męża
„Nad miłość przenieść ostry zgrzyt oręża?


„Smutek twej twarzy i posępne lice
„Mówią, jak ciężka chwila to rozstania.
„Nie!... Ja gniotącą zdejmę ci przyłbicę,
„Co brzydkim cieniem czoło twe zasłania!
„Zostaniesz — prawda?.. Patrz mi wprost w źrenice
„Owem spojrzeniem dawnego kochania!
„Żegnać się z tobą, to żegnać z nadzieją...
„Zostań ty!.. oni niech idą, krew leją!..“

Lech drgnął... „Niech idą... krew leją!...“ Z warg drżących
Wypadło słowo z jakiemś brzmieniem głuchem
I widać było z jego ust drgających,
Z rozwartych oczu, że uniósł się duchem
Daleko, mocą jakichś uczuć wrzących.
W tem, jakby ciężkim ktoś trącił łańcuchem,
Powietrze jękiem przeciągłym zadrżało...
Leszek się zachwiał, w ustach krwi nie stało.

I szepnął: „Prawda!.. mnie nie iść tą drogą,
„Kędy niemiecki oręż się posunie.
„Ni tamtą ziemię nadeptać ich nogą,
„Ani mi usiąść gdzie oni — na trunie
„Popiołów własnych... Jesteś stokroć drogą,
„Że mi wspomniałaś o owym piorunie!
„Za nimi moje myśli się nie rzucą,
„Niech idą... Ale czy ty wiesz, z czem wrócą?

„Z pól ojców moich dłoń niemiecka narwie
„Róż jak ty pięknych... znam ja, znam te róże!
„Na ostrzach waszych toporów w krwi barwie
„Może zobaczę jakieś plamy duże,
„Które mi skoczą na czoło i larwie
„Podobny stanę... i oczy zanurzę
„W dłoniach, bo krew ta — chroń mię ręko boska!
„Może zakrzyczy: ...„jam jest krew ojcowska!“

„Na Chrysta twego; który oddał szyję
„Bezsilny w ręce oprawców Heroda
„I na Peruna, który gromem bije
„I w jarzmo czoła swojego nie poda,
„Na słońce klnę się!.. W mem sercu się wije
„Gniazdo os, twojej miłości mi szkoda,
„Jakby dzień jasny uciekał przedemną,
„Czuję ból w sercu, jest we mnie i ze mną!

„Lecz nie w tem ramion rozkosznem objęciu,
„Na twem dziewiczem spoczywać mi łonie...
„Jam jest syn zemsty!.. Przy mojem poczęciu
„Biły już gromy, grzmiało w waszej stronie.

„Wyście zbudzili pierwszą myśl w dziecięciu
„Skrami swych mieczów, że jest moc, co chłonie,
„Jest piorun, który zabija bez jęku...
„Jam moc tę posiadł, ten piorun mam w ręku.

„Pójdę! i gnany wichrowym szelestem
„Zbójeckie wasze roztrącę szeregi
„I zagadają o mnie lasy chrzestem
„Krwi waszej zmyte — i wyjdą nad brzegi
„Fale i powiem falom jak Bóg: jestem!
„I iść im każę — i pójdą jak śniegi
„Białe, długim się wężem rozpierścienią!
„Uderzą burzą na was, w proch zamienią!

„Tyś mię spętała źrenicą błękitną,
„Koralem ust swych, licem pełnem krasy
„I zapomniałem, jaką barwą kwitną
„Kwiaty mej ziemi, jak szumią jej lasy,
„Które topory zbirów waszych wytną!
„Szczęśliwy byłem przy tobie i wczasy
„Rozkoszne miałem... Strącam tę ohydę
„Precz!.. szarpię serce, cierpię... ale idę!

„Ty, jeśli kochasz, nim skrzydła rozwinę,
„Obróć krok chwiejny, gdzie mordu duch płuży —
„Wstrzymaj żelaznych zastępów drużynę,
„Odwróć ich myśli od krwawej podróży,
„Daruj mi jeden dzień, jedną godzinę,
„Bym grot zaostrzył, zamienił w grom burzy,
„Później niech idą w dym i boju zamęt...
„Oto ostatni mój krzyk — i testament!“

Skoczył pomiędzy drzew gęste szpalery
I zniknął złotym pancerzem słoneczny,
Brunhildy stała się twarz bielszej cery,
Trzęsły się nogi pod nią, ból serdeczny
Pierś chwytał... Gasły blaski, cichły szmery,
Przed nią świat kołem w jakiś wir taneczny
Poszedł... Brunhilda krzyknęła okropnie,
Chciała z altany zbiedz — umknęły stopnie...
Padła...


Warszawa.Kazimierz Gliński.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Gliński.