Z logiki tłumów

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Jan Niecisław Baudouin de Courtenay
Tytuł Z logiki tłumów
Wydawca Redakcya „Krytyki”
Data wyd. 1904
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


J. Baudouin de Courtenay.
Z logiki tłumów
ODBITKA Z »KRYTYKI« 1904.
KRAKÓW, 1904 — NAKŁADEM REDAKCYI »KRYTYKI«.


ODBITO W DRUKARNI NARODOWEJ W KRAKOWIE



Artykulik ten próbowało drukować warszawskie „Ogniwo“, opiekuńcza jednak ręka cenzorska przekreśliła go cały w pasku korektowym. Trudno określić, na czem tu polega mój zamach na podwaliny istniejącego nieporządku. Być może, iż subtelny znawca serc uznał moją opowieść za crimen laesae majestatis[1] wielkiego ludu „słowiańskiego“, który dziś, w roli nowego „przedmurza chrześcijaństwa“, posłuszny wezwaniu Zygfryda[2] z Berlina, broni, w znacznej części cudzemi rękami, „cywilizacyi europejskiej“ przeciwko grożącemu jej „żółtemu niebezpieczeństwu“.


Zdarzenie prawdziwe.
Znakomity „oryentalista“, badacz języków i ludów turecko-tatarskich (tiurkskich, urało-ałtajskich), F. W. Radloff, Berlińczyk z pochodzenia, od lat blizko dwudziestu członek rzeczywisty Akademii nauk w Petersburgu, rozpoczął swój zawód naukowy na Syberyi, gdzie badał narzecza tamtejszych ludów koczujących, a oprócz tego zajmował nominalnie miejsce nauczyciela języka niemieckiego w nieistniejącej wówczas jeszcze szkole realnej w Barnaule. Będąc człowiekiem familijnym, trzymał stałą służącą, miejscową Rosyankę. Niewiasta ta dzieliła z ludem, z którego wyszła, wszystkie jego wierzenia, światopoglądy i... „przekonania“.
Między innemi wierzyła ona święcie, iż Zwiastowanie Matki Boskiej (Błagowieszczenije) i Wielkanoc (Swietłoje Woskresienije, Swietłaja) są to tak wielkie święta, że podczas nich nawet ptaki wstrzymują się od budowania gniazd. (Na Błogowieszczenije i na Swietłuju pticy gniezd nie strojut). O prawdzie tej starała się ona usilnie przekonywać swego chlebodawcę. Ten ostatni zaś, jako wówczas jeszcze młody i opanowany donkiszocką żądzą kruszenia kopii w obronie „prawdy“, dyskutował zawzięcie z poczciwą Fiokłą czy też Matrioną, używając wszelkich argumentów nauki i zdrowego rozsądku. Oczywiście, jak to zwykle dzieje się w takich razach, żaden z przeciwników z pola nie ustępował i każdy pozostawał przy swojem zdaniu.
Pan Radloff, wyczerpawszy cały arsenał dowodów rzeczowych i rozumowych, machnął ręką na całą sprawę i nie wszczynał bezowocnych sporów. Aż oto pewnego pięknego poranku, dnia 25-go marca, w samo »Błagowieszczenije«, widzi, że pod dachem sąsiedniego domu jaskółka z wielką gorliwością pracuje nad uwiciem gniazdka dla siebie i przyszłej rodziny.
Uradowany i tryumfujący, biegnie pan R. do kuchni, chwyta kucharkę za ramię, ciągnie ją przed ganek i pokazuje pracującą jaskółkę:
Smotrì, smotrì, màtuszka“ (patrz, patrz, kobieto).
Kucharka spogląda na swego pana z politowaniem, wzrusza ramionami i:
— „Barin, barin, kak tiebiè nie stydno! leszij tiebià pùtajet“ (Panie, panie, i nie wstyd to tobie! zły duch cię bałamuci).
Pan R. rozpostarł ręce i osłupiał. Od tego czasu stracił wszelką ochotę do dalszego nawracania.
Zdarzenie to opowiadał mi sam jego uczestnik.
Proszę tylko nie śmiać się i nie wydziwiać nad Fiokłą czy też Matrioną. Logika tej zacnej niewiasty właściwą jest też znakomitej większości ludzi nawet „inteligentnych“.








  1. Przypis własny Wikiźródeł (łac.) zbrodnia obrazy majestatu
  2. „Zygfrydem“ (z Nibelungów) nazwał cesarza Wilhelma II., zmarły niedawno filozof rosyjski Włodzimierz Sołowjow, który, wtórując władcy Niemiec, w swych przedśmiertnych utworach rymowanych nawoływał „białolicych“ do krucyaty przeciw „żółtemu smokowi“.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Niecisław Baudouin de Courtenay.