Z «Hamleta»

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor William Shakespeare
Tytuł Z «Hamleta»
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Cyprian Kamil Norwid
Źródło skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Z «HAMLETA».
AKT PIERWSZY.
SCENA II.
Sala tronowa.

KRÓL. Jakkolwiek świeże jest jeszcze wspomnienie
Króla Hamleta a naszego brata,
Tak, iż stosowny ból i rozżalenie
Wydałyby się słuszniej w oczach świata,
Bieg rzeczy stanu wstrzymując żałobą;
Nie przeto jednak, w tak krytycznej dobie,
Czucie i rozum pomierzywszy z sobą,
Zmarłego czcimy, pomnąc też o sobie...
Stąd to przesławny duński tron widzimy
Tej uświetniony obecnością pani,
Którą zwaliśmy siostrą, dziś zaś zwiemy
Małżonką. Jakoż, i uczucie dla niéj
W równej się mierze spotkawszy z tęsknotą,
Możnaby twierdzić, iż dbaliśmy o to,
By mirt nie zakrył kiru, ni kir — wieńca,
Boleści — uśmiech, ni bladość — rumieńca;
Akt, w którym nadto, wyznać nam jest miło,
Nie bez doradczych głosów się spełniło,
Z jednomyślnością owszem — za co dzięki...
Teraz zostaje tylko rzecz podrzędna
Co do młodego Fortinbrasa schedy,
Czy uroszczenia raczej; bo jest względna,
Jako ze wszechmiar prawnie, jeszcze wtedy
Przeszła na własność króla poprzednika,
Gdy żył i dzierżył sam, nie przez lennika.
Dziś, że niezgasłej pamięci brat drogi
Zeszedł — Fortinbras, tusząc z jednej strony,
Iż kraj być może w sobie rozdzielony,
Z drugiej rachując na wrażenie trwogi,
A zawsze łudząc się uroszczeń marą,
Coraz to wznowi oną kwestję starą
I śle nam gońce albo dzierżaw przeczy;
Lecz o osobie dość, przejdźmy do rzeczy.
Zważywszy, ile w sprawie tej natury
Godziłoby się, aby król Norwegji
(Wuj Fortinbrasa), uwiadomion zgóry
O formowaniach przez siostrzeńca legji.
Burzeniach ludu i całym przyborze,
Coś postanowił o tem sam na dworze;
A wiedząc, że jest chorobą złożony
I mało w państwa wglądający sprawy,
Chcemy, by przyszłe zwinięto legjony,
Wstrzymano zaciąg i rozgłos wyprawy.
Treści tej nasze ślemy memoranda
Przez wasze zacne ręce, Voltimanda
I Corneliusa — z poselstwa urzędem
Dając moc, wszakże pod tym tylko względem
Wzmiankowanego wyżej interesu
Żegnam... Niech zapał przyczynia sukcesu...
CORNELIUS i VOLTIMAND. W tem, jak we wszystkiem, spełnimy życzenia...
KRÓL. Nie raczę wątpić... Zatem.. Dowidzenia...
No więc, Laertes, cóż nowego mamy?
Zda się, iż było jakieś przedstawienie.
Co żądasz? Jestże słuszność, którą znamy,
A czasuby nam zbrakło na ziszczenie?
Prośbę twą raczej uprzedzić ofiarą
Życzylibyśmy pierwej z naszej strony,
Przyjaźnią z ojcem twym złączeni starą.
Wierz mi, że serce mniej się z głową znosi,
Głód mniej jest własną ręką usłużony,
Niż tron przez ojca twego... O cóż prosi
Laertes?...
LAERTES. Łaski ustąpienia z dworu,
Gdzie własną wolą i nie dla pozoru
Przybyłem z Francji na sakru dzień słynny:
Ten minął, a z nim i co byłem winny,
Tak, iż w następstwie myślę o powrocie.
I to jest prośba moja...
KRÓL. Przyzwolenie
Ojca czy służy?... Co Polonius na to?...
POLONIUS. Panie! Przyjąłem zamiar ten w istocie,
Lecz raczej, rzekłbym, z przyzwalania stratą;
Bo jakby tamę kładąc wraz z pieczęcią
Tam, gdzie z natrętną żal się spierać chęcią.
Proszę więc za nim o sankcję odprawy...

KRÓL. Zamierzonego dopełniwszy czynu,
Laertes, czas twój jest twój... Król łaskawy
Wraca go...
Hamlet, krewny nasz i synu...
HAMLET. (do siebie) Nieco mniej niż syn, a więcej niż krewny...
KRÓL. Co jest?... Co znaczą chmury te nad tobą?...
HAMLET. Chmury? Nie, panie, nadto-m słońca pewny...
KRÓLOWA. Hamlecie luby, zerwij już z żałobą
I pojrzyj ku nam jako syn królestwa.
Czy podobieństwo wciąż za ojca duszą
Odlatać w przeszłość?.. Rzeczą jest nicestwa,
Że ci, co rodzą się, i konać muszą...
HAMLET. Tak, to nicestwa rzecz pani...
KRÓLOWA. ...A przeto
Skąd nadzwyczajną wydawa się tobie?...
HAMLET. Oh, pani, mnie się tu nic nie wydawa...
Ja cierpię... Matko dobra, nie w żałobie
Dworu, w mundurze barwy przeraźliwej,
Ani w powietrzu, wyrzucanem silnie
Z płuc, ani w rzekach łez, w barwie nieżywej
Policzków — faktach, świadczących niemylnie
O zaszłym smutku — owszem, ani w całym
Obchodzie, który weszedł we zwyczaje,
Te bowiem godłem są mniej więcej trwałem,
Przez które człek się maluje... wydaje...
Gdy ja, ja wydać się nie mogę, raczéj
Przenikam z wnętrza i nic mię nie znaczy...
KRÓL. Zaprawdę — pięknie jest z Hamleta strony
I naturalnie, że syn zasmucony.
Wszelako spytać pozwolisz, azali
Ojciec twój swego nie stradał rodzica,
A ten znów ojca swego — i tak daléj
W sposób, iż każdy z łez ocierał lica...
Lecz puścić wodze tęsknocie bez granie
W nadludzką miarę lamentów — zaiste,
Jest to tentować Opatrzność, mieć za nic
Prawa niezłomne, prawa oczywiste,
Rzekłbym — mieć serce dzikie, myśl narowną,
Pojęcie płytkie i ograniczone
Elementarnych prawd i, jak są one
W sobie, potrzebą będąc nieodzowną.
Trwać, mówię, mamy-ż w sprzeczce niedołężnéj
Z rozsądkiem, który stokroć od nas mężny?
Fe! To jest, primo, winą wobec nieba,
Secundo, zmarłych niepokojem, trzecie,
Zatknięciem uszu, gdy głos ten: «Tak trzeba»
Od najpierwszego trupa po to dziecię,
Co się tam dzisiaj rodzi gdzieś, słyszymy.
Hamlet! Zaprzestań smutków, myśląc raczéj
O nas, jakoby o ojcu — prosimy —
Świat niech zna, ile Hamlet u nas znaczy,
Najbliżej tronu będąc, i że równie
Najbliższy sercu (o co idzie głównie),
Świat niech przez ciebie zna to...
...Co do wniosku,
By Akademję wittenbergską zwiedzić,
Zamierzonego nie otrzyma czynu;
Owszem — z zupełną radzimy ufnością:
Ciesz nas, Hamlecie, swoją obecnością,
Ciesz nas najdroższy — gościu, krewny, synu.
KRÓLOWA. Życzenia matki niech ci będą siłą,
Hamlet; ja niemniej z królem o to wołam...
HAMLET. Życzenia pani spełnię — ile zdołam...
KRÓL. Wybornie! To mi odpowiedź, aż miło —
Tkliwa, acz męskiej pełna rezygnacji.
Gośćże nam w Danji, proszę, jak u siebie.
Królowo! Hamlet pojął, nie bez racji,
Ile nam drogi... O, chcę, aby w niebie
Echa dział duńskich głosy śpiżowemi
Odgrzmiały toast, który wznieść idziemy.

(odchodzą wszyscy prócz Hamleta)

HAMLET. Ob, gdyby, gdyby, to za trwałe ciało
Mogło się rozmglić, gdyby roztajało!
Lub gdyby prawdą nie było zbyt grzmiącą,
Że samobójca Twórcy czołem staje...
O, wielki Boże, jakże bezkwitnącą,
Startą i marną mi się być wydaje
Rzeczą świat z normą obowiązującą!
Dalej stąd, dalej! To ogród zapadły,
Gdzie co sędziwsze chwasty szerzej siadły...
Czyliż powinno było wyjść aż na to?...
Miesięcy temu dwa — nawet nietyle —
Król taki umarł, mąż taki w mogile,
I oto ten go powetował za to
Satyr — co miejsce zajął Hyperjona...
A tamten kochał był tak matkę moją,
Że czuł, gdy nadto wiatr jej dotknął łona...
O, czemuż w oczach mi te rzeczy stoją?...
Ona też — ona, zdawało się, wzajem
Że odkwitała w miłość ze zwyczajem,
Aż dobiegł miesiąc... zbyt odległa meta,
Próżności, ty się nazywasz kobieta!
Tak, w miesiąc — rychlej, niż obuwie zdarła,
W którem za zmarłym szła, nawpół umarła,

Jako Niobe w łzach — ona — też sama.
Płaz czułby dłużej smutek, niż ta dama.
W miesiąc za stryja idzie — ten zaiste
Ma podobieństwo z bratem oczywiste,
Tak, jak pomiędzy mną a Herkulesem.
W miesiąc więc — ślady łez zaledwo zbrzękły...
O, nie — jakżeby związki te nie pękły...
Lecz ty, o serce, pęknij pierw z milczenia,
Gdy właśnie... przestać muszę...

(Horacjo, Bernard i Marcellus wchodzą)

HORACJO. Jego Wysokości
Hołd...
HAMLET. Nieskończenie szczęśliwy z widzenia...
Horacjo? Albo nie mam przytomności?...
HORACJO. On sam, i zawsze sługa uniżony...
HAMLET. Przyjaciel... Swemi zwijmy się imiony,
Horacjo!... Wszakże czemu z Akademji...
Marcellus?...
MARCELLUS. Książę miły...
HAMLET. Najuprzejmiéj
Witam i ciebie, panie, Lecz do rzeczy
Cóż z Wittenbergu sprowadza?...
HORACJO. Pustota...
Niestatek... młodość...
HAMLET. Wiesz? Gdyby niecnota
Jaki o tobie mówił nie do rzeczy
Przy mnie, zamilkłby; mamże, z twojej strony
O tobie słysząc, dwakroć być zraniony?
Znam cię, nie jesteś trzpiot. Co tu obwijać?...
Mów — bo nauczę cię do dna wypijać...
HORACJO. Panie, twojego ojca pogrzeb...
HAMLET. ...Wolne żarty...
Wesele matki prędzej... Bądź otwarty!
HORACJO. Zaiste — jakoś razem to wypada...
HAMLET. Oszczędność!... Stypa jeśli się odkłada,
Na ustrojenie weselnego stołu
Mniej zbywa — trawiąc to i to pospołu,
Na zimno — mięsa zwłaszcza, zysk gotowy...
O, wszakże milej wśród niebios świątnicy
Nieprzyjaciela dojrzeć, niż dzień owy...
Ojciec — ja — widzę ojca...
HORACJO. Gdzie?
HAMLET. W źrenicy
Mojego ducha... Horacjo...
HORACJO. O ile
Pamiętam, był to monarcha wspaniały.
HAMLET. Mąż to był, wierzaj, skończony, mąż cały —
Równego jemu nie spotkasz za chwilę...
HORACJO. Panie, zda mi się, żem go widział wczora...


MONOLOG HAMLETA.
URYWEK PRZEKŁADU SCENY PIERWSZEJ
AKTU TRZECIEGO.

Być, albo nie być? Oto zapytanie.
Czyli jest zacniej, skoro duch się kłoni,
Niż kiedy w pełnym złego oceanie
Złemu zaprzecza, nieszczęściu się broni?

Umrzeć to zasnąć. — Skoro więc przez spanie
Można ukrócić cierpień sto tysięcy,
Nierozłączonych od życia i ciała —
Końca takiego, oh, chcieć najgoręcej!...

Lecz umrzeć, zasnąć — to śnić! Oto cała
Trudność — w śnie onym cóż bo dziać się musi,
Gdy wyzwolonym duch z rzeczywistości?
Ta to, zaprawdę, wątpliwość nas kusi,
Stając się źródłem długożywotności.

Inaczej któżby znosił wieku wzgardę
Lub chłosty jego, niepoczciwość ludzi,
Naciski dumy obrażonej harde,
Miłość, co nato, by odepchnąć, ludzi —
Odwłoki sądów i sądów formuły,
I to, przeciwko czemu duch się wzdryga,
Nieczułość, w miarę, ileś ty jest czuły —
———————————
Jeżeli sztylet wszystko to rozstrzyga?...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: William Shakespeare i tłumacza: Cyprian Kamil Norwid.