Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Szósta/Rozdział XVI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Szósta
Rozdział Rozdział XVI
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Szósta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

ROZDZIAŁ XVI.
Bojaźń, śmieci i przyszłego sądu, powściąga, go od zdań Epikura.

Tobie cześć, tobie chwała, o źródło miłosierdzia! W opłakańszym codzień znajdowałem się stanie, a tyś się bardziéj przybliżał ku mnie. Tyś już wyciągnął rękę twoję potężną, która wyrwać mnie miała, obmyć i oczyścić z tych mątów, a tegom się niedomyślał. Nic mnie wywołać nie zdołało z głębokiego odmętu cielesnych roskoszy, jedynie bojaźń śmierci nieuchronnéj i przyszłego sądu twojego szeroko w mojém sercu rozkorzeniona, że wszystkie nauki przeciwne nigdy jéj wytępić nie mogły.
Rozbierałem z Alipiuszem i Nebrydyuszem ostatnie cele dobrych i złych ludzi; i wyznałem przed niemi, żeby w moim umyśle Epikur palmę zwycięztwa był odniósł nade mną, gdybym nie wierzył że dusza wiecznie żyje po śmierci człowieka, i stosowną za uczynki nagrodę odbiera, czego Epikur nigdy nie przypuszczał. Mówiłem daléj: gdybyśmy byli nieśmiertelni, żyjąc w nieustannéj zmysłów roskoszy, bez wszelkiéj bojaźni onéj utracenia, czyliżbyśmy nie byli szczęśliwymi? I czegóżby nam jeszcze nie dostawało? Nie uważałem niestety! że te same pomysły dowodziły wielkiéj méj nędzy, że w takim odmęcie zmysłowości pogrążony, nie mogłem widzieć światła téj poczciwéj i czystéj piękności, którą bez roskoszy osiągnąć możemy, a która nie okiem zmysłu ale wźrokiem wewnętrznym się dostrzega.
Nie zważałem nieszczęsny, z którego źródła wtedy płynęła ta roskosz, gdym tak słodko rozmawiał z przyjaciółmi o sromotnych nędzach skłonności naszych; żem ani na łonie cielesnych roskoszy żyć nie mógł szczęśliwy, według ówczesnego nawet zdania mojego jako człowiek zmysłowy, bez owych przyjaciół, których rzetelnie kochałem, czując to, że mnie nawzajem kochali. O zbyt kręte i przewrotne drogi ludzkiego żywota; biada śmiałéj a nierozważnéj duszy, jeżeli się od ciebie odłącza w nadziei, że co lepszego znajdzie! Napróżno obraca się i przewraca na grzbiet, na boki i na brzuch, wszystko ją uciska, wszystko dla niéj twarde, bo ty sam jesteś prawdziwym dla niéj spoczynkiem. Otoś obecny! i wybawiasz nas z zagubnych błędów, stawiasz na twéj drodze i cieszysz nas, mówiąc: „Bieżcie, ja was poniosę, ja do celu doprowadzę, i tam was jeszcze nosić będę[1].“





  1. Izai. 46, 4.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.