Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Ósma/Rozdział III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Ósma
Rozdział Rozdział III
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Ósma
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

ROZDZIAŁ III.
Jak wielka radość wynurza się z nawrócenia grzeszników.

Boże nieskończenie dobry, czém dzieje się w człowieku, że się więcéj raduje ze zbawienia duszy, o któréj już zwątpiono, i wyrwanéj z większego niebespieczeństwa, aniżeli, gdyby zawsze miano o niéj mocną nadzieję, i w mniejszém zostawała niebespieczeństwie? Wszakże i ty litościwy Ojcze dajesz nam podobny przykład: „więcéj weselisz się nad jednym pokutującym, niżeli nad dziewięciądziesiąt dziewiącią sprawiedliwymi, którzy nie potrzebują pokuty[1].“ Ale i my z wielką pociechą słyszymy, że „dobry pastérz z radością przynosi na barkach swoich zbłąkaną owieczkę[2]“ że i grosz do skarbu twojego jest zaniesiony, który znalazła niewiasta ze wspólną sąsiadek radością[3] „a uroczyste wesele domu twojego, łzy radosne z oczu wyciska, w kościele twoim czytane o młodszym synie twoim, że zamarł, ale ożył, zaginął, ale znalezion został[4].“ Radujesz się bowiem w nas i w aniołach twoich, świętą miłością poświęconych. Boś ty zawsze jest tym samym, i rzeczy, które ani zawsze, ani te same są, wszystkie zawsze i jednako poznajesz. Czém się dzieje w duszy, że więcéj cieszy się znalezionemi lub oddanemi rzeczami, które miłuje, niźli gdyby je ciągle posiadała? Wszystko téj prawdy dowodzi, wszystko jest pełne świadectw głośno wołających: tak jest, niezawodnie. Wódz zwyciężca powracając tryumfuje; i nie byłby zwyciężył, gdyby nie był mężnie walczył, a im większe było w boju niebespieczeństwo, tym większa jest radość w tryumfie. Burzliwość morska miota okrętem żeglujących, zagraża rozbiciem okrętu, i każdy na widok przyszłéj śmierci blednieje; niebo i morze się uspokaja, wszyscy bardzo radują się, bo się bardzo lękali. Ukochany przyjaciel ciężko choruje; jego puls wróży złe, wszyscy którzy jego zdrowia szczerze pragną, społem na serce chorują; odzyskuje polepszenie zdrowia, ale jeszcze dawnych sił do chodzenia nie nabrał, a już się z serc wszystkich takie szczęście i radość wynurza, jakiéj nigdy nie okazali, gdy przedtém całéj swego zdrowia używał czerstwości.
Same nawet ludzkiego życia przyjemności i roskosze, nie tylko przeciwnościami, które niespodzianie uprzedzają i napotykają naszę wolę, ale jeszcze jakby za cenę wymyślonych i dobrowolnych przykrości zakupujemy. I tak: w jedzeniu i napoju żadnéj nie masz roskoszy, jeżeli nie poprzedzi ucisk głodu i pragnienia. Ale i pijacy jedzeniem słonych potraw drażnią pragnienie, które ulubionym napojem uśmierzając, roskosz sobie czynią. Taki niemniéj zaprowadzono obyczaj, że po dziewosłębinach, zwłóczą oblubienic wydanie, aby mąż przyszły nie pogardzał żoną, do któréjby, jeszcze jako oblubieniec przez czas niejaki jéj oczekując, nie wzdychał. Widzimy to równie w obrzydliwéj i haniebnéj roskoszy, jak w przyzwoitéj i dozwolonéj uciesze, to samo w szczeréj i czystéj przyjaźni, jako i w powrocie owego syna, „który umarł ale ożył, zaginął, a znalezionym został“ bo wszędzie i zawsze wielką radość wielkie utrapienie lub smutek poprzedzić musi.
Ale jakże Panie Boże mój, kiedyś ty jest sam dla siebie wieczną radością i roskoszą, i niektóre istoty z ciebie, w około ciebie wiecznie się weselą? dla czegóż to ta część świata ciągłéj ulega przemianie, ubytku i wzrostu, sporu i pokoju? Czyliż taka jest jéj istót posada? lub takoweś udziałał? kiedyś ty od wysokości niebios aż do głębokości ziemi, od początku aż do końca wieków, od anioła aż do najdrobniejszego robaczka, od piérwszego ruchu aż do ostatniego, wszelki rodzaj dobra, na własném ich umieścił siedlisku, wszystkie doskonałe dzieła twoje, we własnych czasach urządził. O wielki Boże! jakżeś na wysokościach wzniosły, w przepaściach głęboki! nigdzie nie oddalasz się, z trunoscią jednak do ciebie wracamy.







  1. Łuk. 15, 7.
  2. w. 5.
  3. w. 8, 9.
  4. Łuk. 15, 24.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.