Wskazania żołnierskie/Koleżeństwo

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Sieroszewski
Tytuł Wskazania żołnierskie
Pochodzenie Bibljoteka „Żołnierza Polskiego“
Wydawca Wydawnictwo Redakcji „Żołnierza Polskiego“
Wydanie drugie
Data wyd. 1920
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Koleżeństwo.

Koleżeństwo jest to wyraz łaciński i znaczy — złączenie.
Przyjaźń i koleżeństwo różnią się od siebie.
Przyjaźń jest uczuciem łączącem osoby wzajem sobie przychylne. Koleżeństwo powstaje wśród ludzi, którzy często mało się znają, ale których łączy to samo położenie, ten sam trud, te same radości, te same cierpienia, te same dążenia i nadzieje.
Słowem przyjaźń jest uczuciem osobistem, a koleżeństwo uczuciem gromadzkiem.
Im bardziej jednakowym jest skład gromady, im podobniejszym jest wiek, stan, praca, przeznaczenie, składających gromadę ludzi, tem łatwiejsze jest wśród nich zrozumienie wzajemnych potrzeb, uczuć, dolegliwości pragnień oraz myśli i wskutek tego, tem łatwiej i prędzej budzi się w gromadzie współczucie.
Współczucie jest największą potęgą gromady; wyraża się ono wzajemną pomocą, opieką, obroną oraz współpracą. Współczucie jest podstawą koleżeństwa.
Niema gromady ludzkiej bardziej jednolitej w trybie swego życia, w warunkach swej pracy i we wspólnie wytkniętym dla wszystkich celu, niż wojsko. Żołnierze w tej samej porze wstają ze snu, idą na ćwiczenia, jedzą, wypoczywają, kładą się spać. Ich ubiór, pożywienie, ruchy są mniej więcej jednakowe. Braki, czy w żywności, czy w odzieniu i mieszkaniu, oraz płynące stąd przykrości wszystkim mniejwięcej jednakowo dokuczają.
W marszu ten sam deszcz, wichura, zimno, lub spiekota dają się wszystkim we znaki; jednakowo w błocie grzezną nogi wszystkich, jednakowo ciężko stąpają one po piachach ruchomych, lub moczarach. Jednaka dola, głód, przeciwności, zdradliwa napaść czekają oddziały, idące w nieznaną im dal, a „kostucha, — matula jednako wszystkich w boju przytula“.
Żołnierz silny, doświadczony, odrazu widzi i pojmuje udrękę słabszego kolegi, uginającego się pod nieznośnym ciężarem ciężko wyładowanego tornistra, bo sam przez to niegdyś przeszedł. Uczy więc go, jak sobie ulżyć, jak rzeczy ułożyć, a często i sam mu je układa. Poranione, opuchłe stopy towarzysza budzą w żołnierskich sercach „żałośliwe“ uczucia, przywołując w ich pamięci przeżyte rany i bóle, tak, że niejeden wyciąga z ukrycia kawałek tłuszczu, zachowany dla własnego użytku, aby podzielić się nim z kolegą. Dzielą się z trudem zdobytym pokarmem, dzielą się łyżką ciepłej strawy, papierosami, kroplą wody w manierce, dzielą się suchym kątem na noclegu, dzielą się nawet odzieżą i pieniędzmi… zależnie od stopnia zażyłości. W czasie boju, stary żołnierz wskazuje zazwyczaj rekrutowi na grożące niebezpieczeństwo, uczy go jak uniknąć najlepiej zasadzki, jak wypełnić zręcznie trudne zadanie. Gdy pęknie co w rynsztunku, gdy siodło się zepsuje, gdy koń skaleczy się lub zachoruje, co jest największem nieszczęściem kawalerzysty, koledzy spieszą z pomocą i radą. Gdy osłabły żołnierz nie może za swym oddziałem nadążyć, zawsze znajdzie się poczciwiec, który go wesprze, podtrzyma i doda otuchy, często część ciężaru weźmie na swoje barki. Robi to żołnierz zazwyczaj szorstko, często grubjańsko, ukrywając pod przekleństwami i drwinkami potężny przymus serca, bo żołnierz nie lubi „czułości“, bo czułość jest dlań… „zdradliwa“. Ale bądź co bądź ten wydrwisz i wymyślacz robi rzeczy dobre i tkliwe, popychany ku temu głębokim instynktem koleżeństwa, które jest zbiorowym rozumem wojska.
Celem wojska jest obrona Ojczyzny, środkiem — utrzymanie w armji najwyższej zdolności bojowej, siły zwycięskiej.
Szybki, zręczny, niespodziewany manewr oszczędza życie żołnierzy i skraca walki. Często bez boju, lub z małemi stratami pozwala zająć niezbędne dla dalszego powodzenia pozycje, ważne przeprawy przez góry i rzeki, umocnione, trudne do zdobycia warownie, wreszcie oddaje w ręce zwycięzcy bogatą i niezniszczoną zdobycz wojenną. Wszystko więc, co ułatwia taki manewr, jest rzeczą dla wojska korzystną. Dlatego nietylko bitny żołnierz, broniący napadniętego towarzysza, albo unoszący rannego kolegę w miejsce od kul bezpieczne, zwiększa ogólną bojową zdolność wojska, lecz również zwiększa ją, oraz zmniejsza straty swego oddziału w bitwach, wiarus, pouczający rekruta, jak chronić się od pocisków, dający mu wskazówki, jak lepiej pełzać, przebiegać, władać granatem ręcznym, używać bagnetu, karabinu, szabli… Ci, co przez proste uczucie koleżeńskie pomagają artylerzystom, albo taborowi wyciągnąć ugrzęzłe w błocie, czy wybojach armaty i wozy również zwiększają siły bojowe armji, tak samo, jak ci, co opiekują się chorymi, rannymi, zbłąkanymi. Nie mówię już o ogromnem moralnem znaczeniu takiej pomocy, o przykładach koleżeństwa, świadczonych z narażeniem życia, o odbijaniu wziętych do niewoli, zabieraniu ciężko rannych z placu boju, co stwarza w żołnierzach żywe uczucie, że nie są w walkach swych i niebezpieczeństwach osamotnieni, że nie zostaną zaraz, bez prób ratunku ze strony towarzyszy, rzuceni na państwę sprzypadku i niepowodzenia, zostawieni na pobojowisku zdychać jak psy…
Źle z wojskiem, w którem przestaje działać uczucie koleżeństwa. Jest to zazwyczaj, albo rezultat ostatecznego pogromu armji, albo dowód i pierwszy zwiastun jej wewnętrznego rozkładu.
Ponieważ koleżeństwo oparte jest na współczuciu, rzecz prosta, iż bliższa znajomość, współpraca i ciągłe obcowanie ułatwia je i wzmacnia. Najsilniejsze więc, najserdeczniejsze koleżeństwo wynika w plutonie, następnie w kompanji, w bataljonie, w pułku, w dywizji, wreszcie — w korpusie i całem wojsku. W tem ostatniem nieraz oddziały i rodzaje broni wadzą się między sobą i wyśmiewają; niech jednak ktokolwiek z cywila, lub cudzoziemskiego wojska zaczepi żołnierza, a uczucie koleżeństwa natychmiast poczyna działać i żołnierz spieszy swemu bratu — żołnierzowi z pomocą i poradą, nieoglądając się na nic. Tak więc koleżeństwo jest wzajemnem ubezpieczeniem się wszystkich żołnierzy od złego wypadku. Lubi również żołnierz dzielić się z kolegą i swoją radością i swojem powodzeniem.
Zdarza się wszakże, że koleżeńskie współczucie przejawiają żołnierze i względem nieprzyjaciół. Widywałem nieraz po krwawych i srogich bojach, jak żołnierze nasi z dobroduszną pobłażliwością traktowali wziętych jeńców, a rannych nie tylko opatrywali, ale obdarzali papierosami, poili winem, pokrywali własnymi płaszczami, gdy ci drżeli z zimna lub od upływu krwi: szczególnie jeżeli ten zwyciężony wróg umiał dzielnie, godnie i wesoło znosić swoje położenie.
Niemałą rolę w budzeniu i podtrzymywaniu koleżeństwa odgrywają: jednakowy uniform, jednakowe barwy i odznaki oddziału, odrazu uprzytamniające wspólność nękającej wszystkich doli i niedoli, a przypominające przeżyte razem wysiłki, cierpienia, przygody, niebezpieczeństwa, radości i klęski. To też u dzielnego żołnierza mundur i odznaki jego pułku zawsze wywołują przyjemnie wzruszenie. Są ludzie, którzy przez całe życie doznają silnego, miłego podniecenia na widok munduru, w którym przesłużyli pewien czas. Napełnia ich serdeczna mieszanina radości i wdzięczności dla gromady w ten sam sposób odzianej, co oni niegdyś, gdyż koleżeństwo, które wśród nich poznali, jest cennem uczuciem, rzadko spotykanem poza szkołami i wojskiem. Warunki naszego życia, pełnego współzawodnictwa i wszelkich rozbieżności, nie sprzyjają rozwojowi koleżeństwa. Należy więc ocenić wojsko, jako szkołę tego bardzo wartościowego i potrzebnego gromadzkiego uczucia.
Koleżeństwo przyucza nas do sprawiedliwości, do wyrozumiałości, do solidarności w powodzeniu i niepowodzeniu, do poczucia zbiorowego honoru i zbiorowej chwały. Postępek brzydki, albo dostojny jednego, lub kilku towarzyszy broni, rzuca cień, albo blask na cały oddział, co wywołuje życzliwy, albo nieżyczliwy stosunek oddziału, wojska, lub nawet całego narodu. Uczucie odpowiedzialności, zbiorowy wstyd, lub zbiorowa szlachetna ambicja, wstrzymują często jednostki słabe, bo nierozważne, od lekkomyślnych, nieładnych postępów, a jednostki bierne pobudzają do czynów niezwykłych i bohaterskich.
Solidarność interesów i honoru, która spajać musi naród w jedną całość, może być ogromnie wzmocniona, przy powszechnej służbie wojskowej, przez rozwój koleżeństwa w wojsku.
W ten sposób wojsko staje się już nie tylko obrońcą narodu, ale i wychowawcą jego najdelikatniejszych i najbardziej cennych uczuć.
Tem większe, w ten sposób, spadają na was obowiązki, żołnierze.
Ale słodki to ciężar, gdyż przez uszlachetnienie siebie w koleżeństwie, uszlachetniacie naród własny a przez naród swój uszlachetnicie z czasem i pogodzicie ludzkość!…
Koleżeństwo i współpraca narodu, dla sprawiedliwej i słusznej korzyści wszystkich, zastąpi wtedy wojnę.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Sieroszewski.