Wrażenia więzienne/Pawiak/XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gustaw Daniłowski
Tytuł Wrażenia więzienne
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1908
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
"W"
W fortach nie siedziałem, ale nasłuchałem się o nich tyle, że mogę je względnie dokładnie opisać, zwłaszcza fort Aleksieja, o którym otrzymałem piśmienne relacye.

Partye do fortów wyprawiają z ratusza w nocy. Transport eskortują żołnierze. Pochód trwa około półtorej godziny, co dla ludzi słabszych, obarczonych w dodatku pakunkami stanowi duży wysiłek.
Marsz odbywa się w głębokiej ciszy z zamarłym sercem, z niepokojącym pytaniem, czy bić będą, czy nie? Każdy żywszy ruch, groźniejszy okrzyk żołnierza wznieca popłoch w mózgu, że się krwawa rozprawa zaczyna. Godność, życie, wszystko zależy od widzimisię konwoju, od jego kaprysu, humoru.
Na podwórzu fortu więźniów liczą i wprowadzają do kazamat.
Człowiek przybywający po raz pierwszy do tych zabudowań nie może się odrazu zoryentować, gdzie jest i co ma począć z sobą.
Budynek fortu Aleksieja tworzy półkole zamknięte bramą, z jednej strony wejścia mieści się pokój dla felczera, z drugiej pokój dla dyżurnego oficera i tak zwane „kancelaryjnoje pomieszczenje“ dla żołnierzy, wreszcie idzie długi korytarz w środku „karcer“, a po obu stronach po cztery kazamaty oddzielone od korytarza drewnianą kratą. Kazamaty są prawie ciemne, w nocy oświetlają je tylko płonące w kurytarzu małe lampki, a w dzień jedyne okno w korytarzu i jego wylot, który w tym celu nie posiada drzwi.
W kazamatach są tylko nary (dawniej nie było) i piec; za posłanie służy słoma, którą zmieniają co tydzień. Od robactwa wprost się roi.
Tryb życia jest następujący: wstaje się o siódmej rano. Mycie odbywa się na podwórzu za pomocą wzajemnego oblewania się wodą z imbryków. Wrzątek do herbaty dają trzy razy dziennie. Wikt żołnierski: groch, kapusta, kasza i dwa funty chleba, produkta nieświetne, ale dużo lepsze niż w ratuszu. Spacer trwa około kwadransa.
Co dwie kazamaty stoi szyldwach, zmieniający się co parę godzin. Warta ogólna zmienia się dwa razy na dobę. W kazamacie mieszka około czterdziestu ludzi; towarzystwo nadzwyczaj mieszane: złodzieje, bandyci, polityczni. Tu w ścisłym zetknięciu się ze światem kryminalnym, można łatwiej poznać jego tajemnice. Okazuje się naprzykład, że złodziej w swoim cyrkule czuje się zupełnie bezpieczny, gdyż się opłaca, a jeżeli go aresztują, to w innym.
Stosunek w kazamacie grupy kryminalnych do politycznych jest wręcz nienawistny i stale naprężony. Wypominanie sobie wzajemnych krzywd staje się częstym tematem sprzeczek.
Co do regulaminu w fortach — to zupełnie słusznie określił jeden z oficerów:
— Instrukcya eto — ja!
Istotnie wszystko zależy od składu osobistego oddziału pełniącego wartę. Różnice pod tym względem są ogromne nie tylko w poszczególnych pułkach, ale nawet w poszczególnych „wzwodach“ jednego i tego samego pułku.
Jedne zmiany zachowują w stosunku do więźniów życzliwą neutralność, inne znów pastwią się i dokuczają tak dotkliwie, że dwanaście godzin ich pobytu wydają się nieskończoną katuszą. Złośliwa warta bije, wymyśla bez żadnego powodu, nie wypuszcza do ustępu, przez kraty kłuje bagnetem, za lada powodem grozi strzelaniem, do którego często bywa upoważniona przez dyżurnych głośno i otwarcie.
Za „szum“, hałas, — wobec którego „bronią działać“ wolno, — uważa się często proszenie do ustępu, lub wzajemna rozmowa i w tych wypadkach kilkuset ludzi w przeciągu dwunastu godzin milczy lub porozumiewa się szeptem.
W pamięci więźniów fortu Aleksieja wyżłobił niezatarty ślad dzień z dziewiętnastego na dwudziesty Listopada, gdy przybyła na wartę tak zwana „uczelnaja komanda“ to jest żołnierze wybrani na podoficerów. Był to dzień istotnie piekielny, bezprzykładny. Kamerę w ciągu doby rewidowano siedem razy, bijąc przytym kolbami i kopiąc na prawo i lewo.
Określano czas na wypróżnianie się. Przy myciu wydzielano wodę, przeznaczając kubek na dwóch ludzi. Szykanowano i dręczono w tak straszny sposób, że następna warta, słuchając, co się działo, wyraziła swoje oburzenie.
Stosunki hygieniczne fortów są niemożliwe. Lekarz załatwia się z pacyentami momentalnie. Środki apteczne są nadzwyczaj ograniczone. Do lazaretu dostać się bardzo trudno. Na tysiące więźniów przybywających codziennie — tłumaczył się doktór — posiadam zaledwie czterdzieści łóżek, a samych wenerycznych jest około trzystu.
Gdy mu odpowiedziano, że w warunkach fortu, gdzie brud, ciasnota i brak naczyń zmusza do ścisłego współżycia, z tych trzystu zrobi się wkrótce 800, — doktór rozłożył bezradnie ręce i odparł: — cóż zrobić, wiadomo więzienie — gnić trzeba!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gustaw Daniłowski.