Wróbel, dziw, dziw...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Jabłonowski
Tytuł Wróbel, dziw, dziw...
Pochodzenie Antologia bajki polskiej
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1915
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
86. WRÓBEL, DZIW, DZIW...

Vael hominum genus, damno
non commodo natos.


— — — — — — — — — — — —
Wróbel z dalekich aż do Polskich krajów
przyleciał (jeśli wierzym dziejom bajów),
widzi obszary obszerne zasiane,
widzi po polach i kopy zebrane,
nikt nie pilnuje, każdy gnuśno zbiera,
widzi, że każde ptactwo tam naciera,
nie odganiają, ani ich strzelają,
bo chleba dosyć drudzy nad to mają.
Pomyśli sobie: czy ludzie nie śmieją
bić ptaki, — czy też dla nich zboże sieją.
Nie tak u Włochów, Francuzów, Hiszpanów,
nic tak się dzieje u Niemców, Brytanów:
ci, to każdego kłosu tak pilnują,
że ledwo muchy z łanów nie rugują,
łapać i strzelać, ptaki przytym wiedzą
i wróble same niebożęta jedzą.
A zaś Polacy dbają o to mało.

Tak myślącemu dziwnem mu się zdało
i wołać począł: »dziw, dziw!!« wielkim głosem,
a zaś pszenicę śmiele dziobał nosem.
Zbiegły się wróble prędko na głos jego
i »dziw, dziw!!« wrzeszczą, aż do czasu tego...
— — — — — — — — — — — —




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Stanisław Jabłonowski.