Wizya córy Polski
Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Wizya córy Polski |
Pochodzenie | Dziennik Narodowy |
Wydawca | Polish National Publishing Co. |
Data wyd. | 1 sierpnia 1908 |
Miejsce wyd. | Chicago |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB ![]() ![]() ![]() |
Indeks stron |
Gdy trąbka bojowa życia zabrzmiała w mej duszy marszem uczuć ludzkich, nie wiedząc, jakie wstąpić szeregi, zamknęłam się w komórce ciasnych mych pojęć — czekając natchnienia nieba...
Czekałam Anioła z gwiazdą na czole, któryby świetlanym swym szlakiem — powiódł mnie w tłumu szeregi.
I stało się, że stanął przedemną! i dotknął mi czoła złocistą swą gwiazdą, ubrał ramiona w skrzydła srebrnopusze, a ciasną komórkę mych pojęć — zmienił w świątynię geniuszów świata... I wziął mnie na białe swe skrzydła i uniósł ku szczytom obłoków!...
Tonęłam w zachwycie...
Ucho chciwie łowiło słowa poezyi — tony muzyki — pieśń miłości! — Oko ginęło w tęczy kolorów... w rysach posągów wykutych z kamienia... Dusza cała gubiła się w sztuce świata...
Dotknięta iskrą tworzenia — drgałam jej pragnieniem i wypełnieniem... Niczego już więcej nie chciałam, bo w sztuce świata rozumiałam jego doskonałość!
W tem... zbladła gwiazda mego Anioła, opadły puszyste skrzydła... a — zdala... zdala... gdzieś z bagna świata — płynęła — smętna, żałosna, urywana, pełna bólu — skarga...
— O Aniele! — krzyknęłam więc jest moc, która ci może odjąć blaski i siłę?
— I odjąć i spotęgować — odpowiedział mój geniusz poważnie. Gdyby nie ta moc — która płynie łzą, gdyby nie ta moc — którą kryje jęk, gdyby nie ta moc — co się zowie ból, czyż geniusz mógłby egzystować?... Geniusza sztuki rodzi łza — jęk — i ból!
— Więc łza, jęk, ból, jest matką geniusza? — pytałam drżącym trwogą głosem.
— Wyrzekłaś! — odrzekł gwieździsty mój Anioł.
Ścisnęło się serce moje a dusza powlokła obłokiem smutku, bo zrozumiałam, że, aby uzyskać gwiazdę na czole, skrzydła u ramion, trzeba wpierw być łzą, jękiem, bólem...
— A łzę, jęk, ból, — geniuszu — co rodzi? pytałam już cała zbolała.
— Krew i niewola, — odrzekł zmieniony do niepoznania...
I zrobiło się tak ciemno, że aby ujrzeć ludzki świat, musielibyśmy spuścić się z obłoków...
Kulę ziemską, otoczoną czarnym dymem, mieliśmy u stóp naszych; — mordy, pożogi, jęki, unosiły się ku nam, a w miarę odźwierciedlenia się ich w nas, w miarę odczucia ich, gwiazdy nasze świeciły jaśniej — skrzydła rozwijały się szerzej...
Naraz... O! Ziemio! — O! Nieba!... Ujrzałam lejącą się krew!... Moją własną polską krew!... Ujrzałam braci i siostry w niewoli!...
Oszalała z bólu, zerwałam gwiazdę z czoła, — odjęłam srebrnopusze skrzydła do ramion, a oddając je geniuszowi — błagałam:
— Zabierz me piękno! — zabierz z mych ócz sztukę świata całego! Zabierz, jako ofiarę — za jednę męczeńską kroplę polskiej krwi, — za jedną gorzką kroplę polskiej łzy!...
— O — geniuszu świata! nie mogę pozostać z tobą — bo krew, bo łza mego ludu ciągnie mnie na dół do siebie...
Zabrał mi geniusz odznaki piękna, a ja, zbolała, smutna, zapłakana, wpadłam w ocean krwi braci moich... I nie byłam już sobą, ale bólem Polski całej!...
I długo... długo, nie widziałam nic... nie słyszałam nic... bo z bólu serdecznego leżałam w odrętwieniu. Wróg jak robak niszczył me ciało, a dusza znieczulona spoczywała w letargu.
Aż dnia jednego, zbudził mnie promień świetlany, — a w promieniu tym, ujrzałam znowu mego Anioła z gwiazdą na czole...
— Powstań! — rozkazał. — Jesteś Odrodzoną! Poświęceniem piękna, jękiem, krwią, bólem Golgoty — okupiłaś wolność ludu!.. Powstań zbolała Polsko, jako geniusz narodów!!!