Wilk i baran na jednym brzegu rzeki byli, Wilk wyższej, baran niżej stojąc, wodę pili
Z tejże rzeki. A wtym wilk z przyrodzeniu złego Zawołał na barana: „Przestań — prawi — tego
Zwyczaju mącić wodę, gdy z kim drugim pijesz! „Czyli nie wiesz, że z wilkiem w zwadzie nie utyjesz?“
Wtym baran (gdyż się łatwo skórę obawiał) Pokormemi się słowy wilkowi omawiał,
Mówiąc, iż on przykrości nikomu nie czyni, I owszem, iż go barzo wilk w tej mierze wini,
Gdyż, niżej wody stojąc, choćby się zmąciła, Wilkowi by na górze namniej nie szkodziła.
Wilk przecie, będąc pełen swej wrodzonej złości, Łajał słowy przykrymi z swej zapalczywości:
Nic przyczyny nie mając. Baran się omawiał, A obmówki prawdziwej coraz słowy wznawiał.
Ale wilk, w sercu mając wtenczas co inszego, Nie dbając na wymówki, pożarł niewinnego.
Tak niektórzy, choć żadnej przyczyny nie mają, Uboższym, niźli sami, złości wyrządzają;
Więc, jakby je pogrązić, szukają pogody, Wilczego zakrawając: „Nie mąć, bracie, wody“.