[841]
BAJKA XIII.
WILK I LIS.
«Słuchaj, rzekł Lis do Wilka, bracie i kolego!
Codzień zajadam te same przysmaki,
Stare koguty lub chude kurczaki;
Już mam dość tego dobrego,
Drób kością w gardle mi stoi:
Chciałbym sprobować choć raz, dla odmiany,
Jak też smakują barany.
Naucz mnie więc, z łaski swojej,
[842]
Jak mam wpadać między trzodę,
Jak chwytać owce kudłate,
A jaką chcesz dam zapłatę,
Czem chcesz, wdzięczności dowiodę.
— Zgoda, Wilk rzecze na to; odmieniwszy postać,
Możesz, jak ja, baronem feudalnym zostać,
I na gościńcu zaczajony skrycie
Zarabiać sobie na życie.
Właśnie kilka dni temu, w lesie, na wygnaniu,
Zmarł mój braciszek stryjeczny;
Przywdziejesz jego skórę, i w takiem przebraniu
Od kundlów będziesz bezpieczny.»
Jakoż niebawem, w nową odzież ustrojony,
Wyuczony w Wilka szkole,
Lis chyłkiem wypadł na pole,
I przez zagony
Na błonie bieży,
Gdzie trzoda cała
Wpośród pasterzy
Trawkę skubała.
Nagle z za krzaka wyskoczy:
A że strach wielkie ma oczy,
Więc głupie owce, struchlałe i drżące,
Zamiast jednego, Wilków ujrzały tysiące,
I w nogi!... a za niemi pieski i pasterze.
Zostało jedno jagnię. Lis w paszczę je bierze
I z łupem swym do lasu wlecze się powoli.
A wtem zdaleka, na roli
[843]
Kogut gdzieś zapiał. Ta znajoma nuta
Nęci Lisa, i wabi, i po sercu głaszcze;
Roztwiera paszczę,
Porzuca jagnię: hajże na koguta!
Od rana za nim pędził do wieczora,
Myśląc: «Na co mi owiec, gdy koguty lubię?
Zawsze popęd wrodzony, przy najpierwszej próbie
Wylezie, jak szydło z wora.»
Skan zawiera grafikę.