Walki w obronie granic/Rozbicie czołgów niemieckich w jednej z walk na Pomorzu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor red. i wybór Alojzy Horak
Tytuł Walki w obronie granic
1 — 9 września
Podtytuł Kampania wrześniowa w oświetleniu niemieckim
Wydawca Wojsk. Biuro Prop. i Ośw.
Data wyd. 1941
Druk Thomas Nelson and Sons Ltd.
Miejsce wyd. Londyn
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZBICIE CZOŁGÓW NIEMIECKICH
W JEDNEJ Z WALK NA POMORZU.
Fechner — »Panzerschütze Stellen« — Str. 15-31.
Niemiecki pułk pancerny zajął 31 sierpnia podstawę wyjściową do natarcia w pogranicznych lasach niemieckiego Pomorza, łącznie z motocyklistami i piechotą.


O godz. 4 min. 45 dn. 1 września rozpoczęło się natarcie. Pluton skrzydłowy kompanii, o której mówimy, złamał opór wysuniętego plutonu polskiego z karabinem maszynowym w jednej z zagród pogranicznych. Następnie kompania natknęła się na polską linię oporu i wdarła się w ciaśninę między dwoma parcelami leśnymi. Grupa ciężkich czołgów, uzbrojonych w armaty, osłaniała jej posuwanie się.
Wtem załogi czołgów plutonu skrzydłowego widzą ostrą błyskawicę przy czołgu dowódcy plutonu. Wóz zarzuca i staje. Wydawany właśnie rozkaz radiowy zamiera w słuchawkach. »Postój obserwacyjny!« woła do kierowcy dowódca wozu i skierowuje swą wieżę na kępę krzaków, w której widział przed chwilą krótki błysk. Teraz rozstrzygają sekundy o śmierci i życiu. Trzeba jak najprędzej zniszczyć te małe działka, których zadaniem jest wstrzymać natarcie czołgów swymi łamiącymi pancerze granatami. Z obu karabinów maszynowych wali czołg w zarośla i mimochodem widzi przed nieprzyjacielską armatką błysk i dym. »To ciężkie czołgi z armatami 75 mm. wzięły ją na cel!« — woła kierowca, który w szalonym pędzie wybiega w bok z linii celu nieprzyjacielskiej armatki. »Naprzód, naprzód!« — ryczy dowódca czołgu. Bez zatrzymania najeżdża kierowca z boku na kępę. Czołg strzela ile tylko lufy wytrzymają, aż do opróżnienia obu magazynów. Już tylko parę metrów dzieli czołg od Polaków. Obsługa polska odwraca armatkę, aby zniszczyć niemiecki czołg strzałem z najmniejszej odległości. W ostatnim jednak momencie udało się Niemcom przywalić armatkę najechanym świerkiem i uniemożliwić jej strzał.
Po zwalczeniu oporu między parcelami leśnymi, kompanie batalionu przegrupowały się. Przy zbiórce okazało się, że Polacy, stawiając twardy opór, zniszczyli swym ogniem dział przeciwpancernych kilka czołgów wraz z załogami.
Teraz przeprowadza batalion pancerny natarcie na las z drugiej strony, staczając w nim walkę z polskim batalionem odwodowym, poczym pluton prawoskrzydłowy kompanii pancernej zostaje skierowany dla opanowania mostu na rzece. Po przybyciu na most udało się rozbroić gotową do wybuchu minę mostową, po czym dwa czołgi objęły ubezpieczenie go. Jeden z załogi z karabinem maszynowym został wysunięty za most, jako czujka na przedpolu.
Patrole polskie, wysuwające się z lasu po drugiej stronie rzeki, zostały ostrzelane przez czujkę i czołgi. Upłynęła godzina pozornie bez zdarzeń. Nagle Niemcom zaparło oddech. Diabelnie zręcznie podpracowują się co najmniej dwa plutony polskie wypełzające z lasu. Strzelanina niemiecka nie szkodzi im, bo szybko znajdują zasłonę. Już wymacali ogniem czujkę, zmuszając ją do odwrotu. W tym samym momencie analogiczna czujka po drugiej stronie mostu zaczyna ostrzeliwać się z plutonem polskich kolarzy.
Czujka wycofująca się chce załadować nowy magazyn do karabinu maszynowego, lecz w zdenerwowaniu wylatuje mu z ręki i pada w piasek. W jednej chwili podjął go i załadował z powrotem, lecz gdy chce oddać serię na skaczących do przodu polskich strzelców, broń się zacina. Czyścić nie ma czasu. Przez wyjęcie ważnej części czyni broń niezdatną do użytku i porzuca. Cisnąwszy w kierunku przeciwnika kilka granatów ręcznych ucieka pod gradem pocisków za most pod osłoną czołgów.
Polacy posuwają się tak zręcznie, że tnie dają celu czołgom, których załogi z niepokojem oczekują polskich granatów przeciwpancernych. Ledwo to pomyśleli, już błysnęło z drugiej strony na skraju lasu i już pierwszy strzał trafił w motor wozu, szczęściem zgaszony. Strzelec czołgu zaledwie zdążył odpowiedzieć ogniem, gdy drugi granat trafił w środek wozu, ciężko raniąc obu ludzi z załogi.

W tym ostatecznym momencie wybawia pluton niemiecki z beznadziejnej sytuacji nadejście swojej piechoty, która z największym pośpiechem podążała za czołgami.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Alojzy Horak.