I znowu — pielgrzym — rzucam cichy kątek,
Znowu w świat szukać — czego? ach, pamiątek,
I pytać kości, co po niwach leżą,
Jak im się marzy tam, pod darnią świeżą.
A sen ich musi być twardy: po bojach
Śpią ojce wsparci na zwycięzkich zbrojach;
My czy tak będziem spać?...
Ta rana stara
Pali! Oh, gdyby nie ta twarda wiara
W przyszłość, co trzyma w żelaznem objęciu
Pierś, jużby dawno była śmierć dziecięciu!
Błogosławiłbym śród konania sobie,
Że się spać kładę koło ojców w grobie,
Tak duszno w świecie dziś!...
Przyszłości ręka
Koi mi w serce w bolu — toż nie pęka,
Idę — i smutno z wami się pożegnać;
Ileż to wspomień z serca by odegnać, Aby weselej iść?...
Ból mój i radość mą dzieliłem z wami,
Jak gdyby z matką moją i siostrami;
Drzewo pamięci stoi — nie spadł żaden liść.
Może powrócę w pamiątki bogatszy
I spokojniejszy; może licem bladszy,
Bo cierni dużo w drodze...
Może bogatszy w pieśni złotogłose, —
Nie wiem, lecz serce ze sobą przyniosę
To samo, z którem odchodzę.