A o czem pisać?... dziś do «pamiętników»,
Do lada piosnki, nawet i miłosnej,
Tak wiele zimnych trzeba ogólników,
Że dreszcz mię bierze, acz z początkiem wiosny —
Że gotów jestem skrzepnąć, zamyślony,
Na podobieństwo rzymskich tu pomników,
Ogarniających cieniem lazarony[2].
I popularność mieć pomiędzy tłumem,
I o czułości serca anegdoty,
Którychby kiedyś z retorycznym szumem[3]
Uczono w szkołach, chcąc nauczyć cnoty;
A nowy Plutarch w nowe wlał żywoty...[4]
Lecz niedość — inne straszy mię widziadło,
Za każdem słowem świat postępu woła,
Za każdem pióra umoczeniem. Zgoła,
Że nie zgodziłby się na abecadło...
Ale wybrałem... piszę; już przepadło!
Przyszłości wieczna! Na niewiecznem polu,
Do ułomnego śmiejąc się człowieka,
Tylko mu jeden cel otwierasz — bolu...
I tylko jedną prawdę — że jej czeka...
Przyszłości wieczna! Bądźże mi zdaleka
Za otchłaniami jaśniejącą zorzą!
Lecz, pókąd w niebo nie zabiegłem trzecie,
Bądźże mi tylko jakby łaską bożą,
Bo jeszcze ciosać trzeba krzyż na świecie,
Niżeli w ręce go umarłe złożą. Pisałem w Rzymie 1844.