W obronie „Urody życia“

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kajetan Sawczuk
Tytuł W obronie „Urody życia“
Pochodzenie Pieśni Kajetana Sawczuka
Wydawca Ludowa Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1924
Miejsce wyd. Warszawa, Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


W OBRONIE „URODY ŻYCIA”.
(Odpowiedź na artykuł w „Gazecie Warszawskiej” przeciwko Żeromskiemu).

Nie w tym zamiarze by sławy twojej
Bronić, ja kreślę tych słów kilkoro,
Lecz by raz skończyć z partyjną zmorą
I bronić sławy Ojczyzny mojej.
W świętego hasła staje obronie,
Bo moje serce z bólu skowyczy
Widząc, jak szatan w złotej koronie
Rozpala w tłumach ogień zbrodniczy,
I drąc na strzępy naszych dusz siłę

Najlepsze czucia kładzie w mogiłę,
Gasi tę iskrę co dźwiga ludy,
Rzuca na marne najcięższe trudy,
I myśl, myśl ową wielką rozprasza,
W której grom huczy: Ojczyzna nasza!
W obec dzieł twoich czemże pochwała,
Chociażby nawet najszczerszą była,
To będzie zawsze zbyt blado brzmiała;
Wszak twem zwycięztwem ogień i siła!
Przez wielką miłość dla naszej ziemi
Posąg swój wzniosłeś już na jej łonie.
Żaden fałsz prawa tego nie zmieni,
I złudnym dźwiękiem w głuszy utonie.
Nawet nie może stać się rozdźwiękiem,
Bo wtedy serca twojego struny,
Zagrzmią wraz gromem, skargą i jękiem,
Rzucą na naród groźby pioruny.
Ten, co cię chłoszcze jest tą gadziną
Co lubi tylko pełzać po nocy,
Dlatego bryzga na ciebie śliną
By wielkim duchom wraz ująć mocy.
On się ku różom zdradziecko wspina
By woń i krasę zatruć swym jadem,
Lecz gdy nadejdzie świtu godzina,
To jak cień zczeznie, razem z jej śladem.
Za to, żeś dotknął tej zgniłej rany
Co nie da słońcu zajrzeć do duszy,
Za to, że głos twój bólem targany
Nie da nam wszystkim zmartwieć w tej głuszy —
Chcą cię ośmieszyć. O jakże mali!
Czyżby się cienia własnego bali?

Sam w sobie mistrzu jesteś uznaniem
Wielkiej potęgi polskiego ducha,
Pieśń twa nam śpiewa cudownem graniem,
A dusza słucha, słucha i słucha.
I myśl owiana boskości czarem
Twych bohaterów nieskazitelnych
Bije płomieni gromowych żarem,
Do czynów wzywa nas, nieśmiertelnych.
W niwy osnute wieczną żałobą
Rzuć wielkich pragnień siew, złam twardość lodów.
Cierniową drogą cierpień i zawodów
Nieś sztandar Polski... My pójdziemy z Tobą.


∗             ∗
(Odpowiedź p. Pieńkowskiemu na jego artykuł W Gazecie Warszawskiej).

Hej! przeminęły już błogie czasy,
Stare zasady i stare życie
Niknie przed blaskiem nowych dni krasy,
Przed nową tęczą w niebios błękicie.
Wspomnienia... niechaj będą pamiątką
Tym, co cierpieli, tym, co dręczyli...
Lecz wzlotów ducha ostatniej chwili
Nie poświadczajcie starą pieczątką.
Bo każda chwila ma swoje godło,
Każda idea swoich rycerzy...
To, co nam ducha żarło, pierś bodło,
Niech w zapomnienia gruzach dziś leży.
Władzy dłoń wasza chce, za nią pierś wzdycha,
Za nią to słychać żale, rozpacze...

Na trwogę pusty dzwon głucho kracze,
Że się już kończy królewska pycha...
Ach, ja sądziłem, że krew szlachecka
Dlatego tylko chwilę zasnęła,
Aby za grzechy, za krzywdy dzieła
Umrzeć, lecz potem znów żyć od dziecka.
Umrzeć, by zatrzeć pamięć tej twarzy
Co jest zwierciadłem pogardy tłumów,
I z cichą falą wiosennych szumów
Aniołem stanąć u stóp ołtarzy.
...............
Żal mi, że straszne starych ran blizny
Z boleścią serca rozdzierać muszę...
Lecz ktoż miljonom upodlił dusze,
Kto stał się zgubą swojej ojczyzny?
...............
Precz z takiem hasłem co całość łamie!
Nam teraz trzeba dążyć gromadą,
Niech wszystkich razem pioruny kładą
Pod jedno hasło, pod jedno znamię.
Dzisiaj ni stan wasz, ni krwi błękity
Już przodownictwa wam nie oddadzą,
Dzisiaj już trzeba dzielić się władzą,
Rodowód z ducha wiedzie na szczyty.
Dziś już nie znaczą wieków patenty,
Serca nam swoje nagle pokażcie,
Odsłońcie duszy ludzkiej żar święty,
Tym żarem ducha tłumów rozżarzcie.
Lecz się nie bierzcie do dyktatury,
Do pysznej władzy nad ciemnym tłumem.
Nie tronów nam dzisiaj trza, nie purpury,

Nam świecić trzeba cnotą, rozumem.
Bez tego wszystko fałsz i ułuda,
Które nie zbawią i wzwyż nie wzniosą,
Bo tylko w czynach ludzkich są cuda,
Które spływają wraz z Bożą rosą.
Dziś już się budzą dusz, serc wulkany
I pierś faluje olbrzyma ludu,
Drżą więzień ducha przeklęte ściany
I w dali błyska już jutrznia cudu.
Ta jutrznia jasna, ten głos potęgi
Zmartwychwstałego to głos narodu,
To bujne pędy od pnia, od spodu,
A nie zmurszałe, rodowe księgi.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kajetan Sawczuk.