W ludzkiej i leśnej kniei/Część pierwsza/Rozdział III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ferdynand Ossendowski
Tytuł W ludzkiej i leśnej kniei
Podtytuł Część pierwsza
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1923
Druk Zakłady Drukarskie F. Wyszyński i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ III.
ZATOPIONE MIASTO.

Pływackie zdolności Haka dopomogły nam w jednem interesującem odkryciu, którego dokonaliśmy w południowej części jeziora Sziro. Pewnego razu urwał się nam ze sznurka doskonały termometr, którym mierzyliśmy temperaturę różnych warstw wody. Nasz robotnik natychmiast zrzucił z siebie ubranie i skoczył do wody. Po kilku głębokich nurkach wypłynął na powierzchnię jeziora, blady i przerażony.
Byliśmy bardzo zdziwieni, gdyż zdawało się nam, że nie ma takich rzeczy na świecie, które mogłyby przerazić Haka.
Jednak Hak był śmiertelnie wystraszony i drżącemi ustami bełkotał coś niezrozumiałego.
Nareszcie, wgramoliwszy się do czółna, uspokoił się trochę i zaczął opowiadać.
— Gdy spuściłem się pod wodę po raz ostatni, ogarnęła mię jakaś dziwna ciemność. Czułem, że dno jest blisko, lecz nic nie mogłem dojrzeć. Nie pojmowałem, co się stało. Ale po chwili oczy przyzwyczaiły się do zmroku, i spostrzegłem, że jestem pomiędzy dwoma wysokiemi kamieniami, gdy jednak zacząłem się posuwać, trzymając się tych kamieni, znalazłem w nich otwór. Był zupełnie kwadratowy. Zrozumiałem, że było to okno lub drzwi, i że kamienie — to ściany. Przez okno zobaczyłem jakieś zwaliska i część wieży... a później...
Hakiem nagle coś wstrząsnęło, a twarz jego jeszcze bardziej zbielała.
— Cóż zobaczyliście później? — dopytywaliśmy się ciekawie.
— Ujrzałem szkielet ludzki! Stał przy ścianie i kiwał się, jakby przestępował z nogi na nogę...
— Czy jesteście pewni, żeście widzieli to wszystko? — pytaliśmy.
— Tak jak was widzę! — odrzekł, ciężko oddychając. — Gotów jestem przysiąc na zbawienie duszy!
Przez kilka dni bywaliśmy codzień na tem miejscu, starając się zajrzeć w ciemne głębie Szira, lecz w wodzie jeziora nic nie mogliśmy dostrzec.
Zato dowiedzieliśmy się od kupca-Tatarzyna, że istnieje podanie o jeziorze Sziro, że jakoby powstało ono w ciągu jednego dnia przez wylanie się wody na powierzchnię ziemi. Tatar wynalazł nam jakąś starą Tatarkę, ślepą i prawie głuchą, która, otrzymawszy od nas rubla srebrnego, opowiedziała co następuje:
— Tam, gdzie teraz leży gorzkie jezioro[1], było niegdyś miasto Tatarów-Ujgurów, którzy niegdyś panowali w całej Azji. W mieście tem stała świątynia, gdzie spoczywał ostatni z Ujgurskich władców pod ciężkim kamieniem ze świętemi znakami. Przyszedł wielki Dżengis-Chan-Temudżyn, pozabijał mężczyzn, aby znikli z ziemi Ujgurowie. Wtedy rozpadł się kamień na grobie ujgurskiego chana, a cień jego, zjawiwszy się, zawołał: „Matki, żony i córki Ujgurów! Płaczcie gorzkiemi łzami nienawiści i przekleństwa, bo przyszedł ostatni czas dla narodu naszego!“ Spełniły ten rozkaz kobiety ujgurskie, a wojownicy Dżengisa, którzy pojęli je za żony i czekali na wesołość, pieśni i tańce wiotkich, jak trzciny, ujgurek, zobaczywszy je, wylewające łzy i miotające przekleństwa, wpadli w szał i zamordowali wszystkie. Lecz i trupy męczennic wciąż płakały, a było tych łez tak dużo, że kotlina, w której stało miasto, napełniła się gorzką wodą; zatopione zostało miasto, a nad niem szumią i burzą się fale Szira-Kul, gdyż tam w otchłani miota się, nienawiścią struty, ostatni władca niegdyś potężnych i walecznych Ujgurów...
Legenda ta nosi zwykłe cechy podań azjatyckich, lecz niezawodnie jest znacznie starsza od tych ruin miasta, które widział na dnie Szira nasz odważny Hak.
W pamiętnikach znanego badacza rosyjskiego, Martjanowa, jest wzmianka, że Tatarzy widzieli na dnie Szira zwaliska domów i murów. Jak już mówiłem, kotlina Sziro jest miejscem jeszcze trwających procesów geologicznych, a dno jeziora podlega nagłym wznoszeniom się i opadaniom. Mogło się więc zdarzyć, że jakieś zabudowania tatarskie, a nawet meczet, wraz z częścią brzegu obsunęły się i zostały zalane przez jezioro. Gdy dno jego podniosło się na znaczniejszą wysokość, Tatarzy mogli dojrzeć w wodzie resztki zatopionych budynków, a wtedy zrodziła się legenda, ponieważ ludzie kochają się w tajemniczych opowiadaniach romantycznych, szukając w nich wypoczynku po zwykłych trudach szarego codziennego życia.
— A kołyszący się w wodzie szkielet ludzki? — pytaliśmy się wzajemnie. I natychmiast znaleźliśmy odpowiedź, gdyż przypomnieliśmy sobie smutne opowiadanie małej, tęsknej Tatarki o przybywających tu, na brzegi Szira, nieszczęśliwych kobietach — niewolnicach, które szukają w otchłani jeziora wyzwolenia od nieznośnych więzów życia. Czyż nie mogły fale Szira zanieść do ruin podwodnego miasta ciała jednej z topielic? Zawadziwszy o coś nogami, pozostało ono, zmieniwszy się w szkielet na długie, długie lata w głębi tego umierającego jeziora, gdzie bakterje Beggiatoa walczą z ostatniemi błyskami życia w jeziorze, same nieświadomie dążąc do śmierci?
Wszystko to jest takie zrozumiałe, proste i możliwe, lecz wśród bezludnych obszarów, naiwności i przesądów Azji — takie tajemnicze, romantyczne i rozrzewniające!







  1. Po tatarsku Szira-Kul. Gorzki smak wody powodują znaczne ilości rozpuszczonej w niej glauberskiej i magnezjalnej soli.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ferdynand Ossendowski.