Uparty chłopiec/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Janusz Korczak
Tytuł Uparty chłopiec
Podtytuł Życie Ludwika Pasteura
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1938
Druk Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa — Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
8.

Cztery lata czeka Ludwik, zanim znów pojedzie do Paryża.
Uczy się. Uczy innych. Płacą mu. Ma pieniądze.
Ma blisko rodzinę. Ma kolegów życzliwych. Lubią go chłopcy. Szanują go ich rodzice.
Nauka nie przychodzi mu łatwo. Ale zdał egzamin.
Może być już nauczycielem.
Poco chce znów jechać do Paryża?
Był przecież tam raz. Było mu źle. Więc poco chce jechać?
Uparty.

Ludwik znów jest w Paryżu.
Tak bardzo cieszył się, że ma własny pokój i nikt mu nie przeszkadza. A teraz mieszka razem z chłopakami.
Tak bardzo cieszył się, że zarabia. Teraz znów jest biedny i nawet głodny.
Może być nauczycielem w szkole. Dlaczego nie chce?
Mówi kolega:
— Zdałem egzamin. Już wiem i umiem.
A Ludwik mówi:
— Mało umiem. Źle umiem. Nie rozumiem.
Czego chce? Sam nie wie. Szuka dopiero.
Sławny jego uczeń tak o nim kiedyś napisze:
„Myśl uczonego jest jak ptak. Gdy zaczyna lot, kto zgadnie, dokąd frunie? Dlaczego tu, nie tam? I Kolumb, gdy wypłynął na morze, nie wiedział, gdzie wyląduje“.

Boi się ojciec o syna. Pisze list do Ludwika, do Paryża:
— Ty wiesz, jak bardzo boimy się o twoje zdrowie. Nie pracuj zawiele. Czy nie uczysz się w nocy?
Pisze ojciec do Karola:
— Uważaj na Ludwika. Jesteś jego przyjacielem. Niech się nie męczy, bo znów zachoruje. Czy codzień je obiad? Czy jest piec w jego pokoju?
Jest piec, ale tylko trzy razy palili w piecu, kiedy zimno było.
— Nie trzeba się tak śpieszyć — pisze stary sierżant do syna. — Nie odrazu wszystko. Żeby być kapitanem, trzeba być naprzód podporucznikiem.

Głodno i chłodno.
Ale są książki, wykłady, pracownia. Ludwik słucha, notuje, co mówią uczeni. Czyta uważnie, powoli, po kilka razy czyta to samo.
Chce wszystko słyszeć, chce być wszędzie.
Prosi go Karol:
— Pójdziemy do teatru. Chodź do ogrodu. Chodź na obiad.
Ludwik nie ma czasu.
Zapłakał raz przy czytaniu.
Łzy płyną mu z oczu, gdy profesor pięknie wykłada.
Notuje młody student w zeszycie. Pozna go profesor tak, jak poznał go pan Romanet w szkole powszechnej. I powie: Pasteur będzie uczonym.

Powiedział ojcu kiedyś dobry Romanet:
— Twój syn ma w duszy iskrę, która rozpali się w płomień.
Zaczyna się już.
Ludwik Pasteur to pochodnia wiedzy. Błyskawica. Pożar.
Ludwik Pasteur to wielki wschód słońca, które oświetli naukę i świat cały.
Bo taki jest wielki człowiek, taki jest wielki uczony.
Oświetla nowe drogi.
— Widzicie? Tędy droga. To co było ciemne, jest teraz jasne. Teraz już wam łatwo. Teraz już łatwo wam będzie.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Goldszmit.