Uparty chłopiec/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Janusz Korczak
Tytuł Uparty chłopiec
Podtytuł Życie Ludwika Pasteura
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1938
Druk Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa — Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
41.

Trudne jest życie wielkiego uczonego, ale wspaniałe. Życie takie jest jak bajka, jak dziwna bajka, jak najpiękniejsza z bajek.

Są dwie choroby. Jedna to wrzód. Palec boli. Palec jest zaczerwieniony, zaogniony, obiera się i boli. To nawet nie choroba, tylko dokuczliwe niedomaganie. Druga choroba to zapalenie kości. Kość gnije. Gorączka. Trzeba krajać rękę albo nogę. Człowiek umiera.
Pasteur bada pod mikroskopem i szczepi żyjątka palca i ręki i mówi: Znalazłem te same żyjątka. Jestto taka sama choroba. Tu zakażenie skóry, a tu zakażenie kości.
Śmieją się z niego. Mówią:
— Pasteur jest niepoczytalny. Twierdzi, że niewinny furunkuł i groźny osteomielit — to jedno i to samo.
A Pasteur odpowiada: nic mnie to nie obchodzi, jak wy to nazywacie.
Żartują z Pasteura:
— Piwowar. Znachor. Chemik. Doktór robaków. Wariat.
Ale stało się tak, jak Pasteur przepowiedział. Zwyciężył.

Doktorzy radzą na posiedzeniach, co robić, że tyle kobiet umiera. 347 kobiet urodziło dzieci, a umarło 64. Sto kobiet zachorowało, 30 umarło. Co robić?
Pasteur mówi.
— Wiem, co robić. Trzeba myć ręce, trzeba w gorącej wodzie gotować ręczniki i opatrunki. Trzeba sterylizować. Wasze brudne ręce i brudna bielizna zabijają matki i dzieci.
Wyśmiano go:
— Panie Pasteur, tego zarazka nigdy nie znajdziemy.
Pasteur wstaje, podchodzi do tablicy, bierze kredę, rysuje.
— O, paciorkowiec. Już znalazłem.
I tak było. Zwyciężył.

Jeśli wściekły pies ugryzie człowieka, człowiek umiera.
Pasteur powiedział:
— Trzeba ukąszonemu 14 razy zastrzyknąć pod skórę mózg wściekłego królika, wtedy nie zachoruje.
Oskarżono go:
— Jesteś pan trucicielem, mordercą.
Odpowiedział: nie jestem mordercą. Umiem leczyć wściekliznę.
I naprawdę umiał. Zwyciężył.

Uczeni bronili się, mówiąc: nigdy dotychczas tak nie było. Pasteur odpowiadał: nie było, ale teraz jest i będzie.
Uczeni twierdzili: zawszę dotąd tak było. Pasteur odpowiadał: a teraz będzie inaczej.
Uczeni upierali się, że oni i tak to wszystko już przed tym wiedzieli. A Pasteur nie zaprzeczał, ale dodawał: źle wiedzieliście.
Uczeni chwalili się, że napisali już o tym 300 książek. A Pasteur na to: ale ja swoje wiem, inaczej i lepiej. Mówili, że nikt nie wie prawdy. Pasteur oświadczał: ja wiem, umiem i mogę.
Pasteur robił uparte próby. Dawał dowody prawdy.

Trudne jest życie wielkiego człowieka, ale wspaniałe. Jak dziwna bajka. Jak najpiękniejsza z bajek.

Jeżeli wściekły pies pokąsa psa, zabija się oba psy. To samo robili dawniej z pogryzionym człowiekiem. Zabijano, uśmiercano. Bo stawał się niebezpieczny i mógł w ataku wścieklizny pogryźć innych ludzi.
Tak postępowano niedawno, sto lat temu.

Po tym stosowano inne sposoby. Leczono gorącym żelazem. Wypalano gorącym żelazem rany pokąsanego.
Pasteur pamięta z dzieciństwa. Był dzieckiem, gdy w Arbois wściekły wilk pokąsał pana Nicole (Nikol).
Obok garbarni ojca była kuźnia. Kowal czerwonym, rozpalonym żelazem przypalał rany dobrego pana Nicole.
Wścieklizna to straszna choroba.

Napisał Pasteur do Julka, do przyjaciela Julka:
— Niestety. Nie przyjadę do Arbois na Wielkanoc. Nie mam czasu na odpoczynek. Mam sto wściekłych psów w pracowni. Czeka mnie jeszcze kilka miesięcy pracy.
Proszą go teraz z różnych stron i wołają: ratunku. Piszą z Ameryki i z Anglii: ratuj pokąsanych przez wściekłe psy.
Pasteur odpisuje: za dwa lata. Nie teraz jeszcze. Mam wątpliwości. Lekarstwo leszcze nie gotowe.
Pisze król brazylijski:
— Ratuj ludzi pokąsanych.
Pasteur odpisuje:
— Dobrze. Przyjadę. Jeżeli macie tam jakiegoś zbrodniarza, skazanego na śmierć, przyjadę i zrobię pierwszą próbę na człowieku.
Pisze Pasteur do syna:
— Boję się robić próby na pokąsanych ludziach.
Pasteur boi się. Nie chce. Ale musi.
Pierwszym pokąsanym człowiekiem, którego wyleczył, był mały Józio. Mały Alzatczyk Józio. Pasteur leczył go i wyleczył.
To było jego zwycięstwem i zemstą nad przeciwnikami.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Goldszmit.