Trzydzieści morgów/VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Kosiakiewicz
Tytuł Trzydzieści morgów
Wydawca Wydawnictwo imienia Mieczysława Brzezińskiego
Data wyd. 1912
Druk F. Wyszyński i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VIII.

Na drugi dzień rano obudziła się Jagna z myślą o Jędrku.
— Będzie chodził po wsi — myślała sobie — rozpytywał się, wydziwiał i złorzeczył. Z razu ludzie będą go słuchać i potakiwać. Potem ustanie mu gęba, a i ludziom się sprzykrzy.
Pocieszywszy się w ten sposób, zabrała się do zwykłej roboty.
Wychodzi na dwór, aby posypać gęsiom ziarna, widzi — idą przez wieś razem, coś sobie opowiadając żywo, Jędrek z Aplasem.
Jagnę zdjął strach.
— Odrazu się poznali — pomyślała — na moją zgubę.
Przeszli obok zagrody, powiedzieli: „pochwalony“ i poszli dalej.
Jagna śledziła ich wzrokiem.
Poszli do karczmy.
Kobiecie już do żadnej pracy wziąść się nie chciało. Ręce jej po prostu opadały. Chciała pogadać z Bartkiem, ale z chłopem tym po ludzku rozmówić się nie było można. Robił wszystko, co mu Jagna kazała, ale gdy do gadania przyszło kiedy, to głowę spuszczał do ziemi — trudno słowa było od niego wydobyć.
Wytłumaczyła sobie Jagna, ochłonąwszy, że to nie dziwota, iż Jędrek z Aplasem się zeszli; obaj pijatykę lubią i Aplas także w wojsku służył.
Mimo to do wieczora chodziła po domu niby chory w gorączce.
Przy wieczerzy zaś powiada do męża:
— Póki ten Niemiec będzie we wsi, póty my chwilki spokoju nie zaznamy. Innej rady niema na niego, jeno taka: wyszukać gdzie w dalekiej wsi, im dalej, tem lepiej, jakie kawalątko gruntu, zaciągnąć jeszcze pożyczkę i grunt ten dla niego kupić, byle ze wsi poszedł, bo będzie nieszczęście.
Bartek, jak zwykle, nic nie odrzekł.
Jagna zaczęła naprawdę myśleć o tem.
Przyjmowała teraz grzecznie u siebie Aplasa, smażyła mu jajecznicę i pewnego razu powiedziała, że kupi mu grunt, jeżeli gdzie wynajdzie do kupna niewielki kawałek.
Niemiec się ucieszył.
Nazwał Jagnę dobrą kobietą, przysiągł się, że z ust jego nigdy nie wyjdzie nic takiego, coby jej krzywdę przyniosło, a nawet, aby się Jagnie przypodobać, przestał przyjaźnić się z Jędrkiem.
Chodził też po okolicy, aby wynaleźć co odpowiedniego dla siebie.
Znajdował w paru miejscach małe zagrody po trzy, po cztery morgi i potem chodzili z Jagną oglądać je, ale wszystko to nie udawało się kobiecie. Zawsze znalazła coś do przyganienia — na prawdę zaś uważała, że grunt był za blizko Bratkowa.
Niemiec więc chodził po dalszych wsiach i w końcu wynalazł o trzy mile czteromorgowy grunt do sprzedania.
— Trzy mile, — pomyślała Jagna, — to dosyć daleko — nie będzie przyłaził.
Zaczęto więc targ.
Wkońcu zgodzono ten grunt za tysiąc rubli na czteroletnią spłatę i przepisano go u rejenta na Aplasa.
Tak więc Aplas bez pracy został gospodarzem, a Jagna, uczyniwszy to, pomyślała sobie, że teraz nareszcie ma głowę spokojną.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wincenty Kosiakiewicz.