— A kiedy przyszło do podziału — brylanty schował i powiada, że jego. — Niema już uczciwości na świecie.
— Mówiłem ci przecież: masz stanąć za innymi chłopcami, na końcu. — Na końcu? Tam już ktoś stoi na końcu.(„Dimanche“)
— Wyobraź sobie, kochany zięciu, że ja na tej kanapie siedziałam. Ledwiem wstała — aż tu zegar ścienny spada z hukiem. Jeszcze mi serce bije — gdyby tak o 5 minut wcześniej! — Nasz zegar zawsze się, niestety, o pięć minut spóźniał.(„Dimanche“)
— Mówię państwu — podnosił jedną ręką 750 kilo. — Ha ha! Pipi! — Co prawda, pracował w fabryce korków i nie wiemy, ile taki kilogram korków waży.
Człowiek, który przez omyłkę krzyknął „Hurrah!“ kiedy obca drużyna strzeliła gola.(„Gaiety“)
Człowiek, który się nieopatrznie zasto sowałzastosował do słów: Strój balowy. Kostjum pożadany(„Gaiety“).
— Jeżeli pan chce mieć piłkarza doświadczonego, polecam panu Billa. Od dziecka się wprawiałwprawiał.(„GaiełyGaiety“)
— Chcę, żebyś sobie sprawił takie modne spodnie. — Jabym tego nigdy nie włożył! — Właśnie o to chodzi. Ja będę z tego miała dwie sukienki.(„Dimanche“)
— Czego ty płaczesz, moje dziecko? — Zgubiłem na wystawie moją mamusię. — Znajdziemy ją, nie bój się. A jak wygląda twoja mamusia. — To jest jej portret. — O, do djabła.(„Dimanche“)
— Przepraszam, co pan powiedział? — Nic, proszę pani. — Domyślam się. Ale jak pan to tym zemrazem wysłowił?
— Dlaczego pan nie chce tańczyć z Eurydyką? — Proszę pani, ta osoba wciąż pali papierosa za papierosem — a ja mam celuloidowy kołnierzyk.(„London Opinion“)
— Już rano, kiedy się obudzę, pierwsza myśl moja biegnie ku pani. — Och, Paweł mówił mi to samo. — Tak. Ale ja wstaję o pół godziny wcześniej od niego.
(„Dimanche“)
— Pokłóciłam się z mężem i chcę, żeby mi go pan przemalował na martwą naturę. Ile to będzie kosztowało?