Tajemnice Paryża/Tom II/Rozdział XXXII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Eugène Sue
Tytuł Tajemnice Paryża
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Wł. Łazarskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les Mystères de Paris
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXXII.
SĄSIAD I SĄSIADKA.

Róże na licach Rigoletty bladły coraz więcej; śliczna jej twarz, dotąd tak świeża i okrągła, zaczynała się nieco wyciągać; z wesołej i ożywionej, dziewczyna zrobiła się smutna.
— Jakżem radą, że pana widzę, kochany sąsiedzie — rzekła do Rudolfa, gdy oboje wyszli z izby Pipeleta.
— Najprzód pokaż twarzyczkę, jak wyglądasz? Ach zmizerniałaś; pewny jestem, że za wiele pracujesz.
— O, panie Rudolfie, robota mnie nie utrudza. Źle wyglądam jedynie dlatego, że mam smutki. Germain codzień bardziej upada na duchu, cokolwiek zrobię, żeby go pocieszyć, zawsze go bardziej zasmucam. Wczoraj zaniosłam mu książkę, którąśmy czytali za szczęśliwszych czasów. Na widok książki, zalał się łzami.
— Uspokój się — rzekł Rudolf — gdy Germain wyjdzie z więzienia, wkrótce zapomni chwile ciężkiej próby, jakie teraz przebywa.
— Nie przeczę temu, panie Rudolfie, ale nim to nastąpi, jeszcze tysiączne czekają go nieprzyjemności, on człowiek uczciwy, między tylu bandytami! Ale patrz pan, myślę tylko o sobie, a zapominam mówić panu o Gualezie.
— O Gualezie? — rzekł Rudolf zdziwiony.
— Spotkałam ją onegdąj, idąc do św. Łazarza odwiedzić Ludwikę.
— Niepodobna! — zawołał Rudolf.
— Zapewniam pana, że to ona była; poznałam ją zaraz, choć była ubrana po wiejsku; zawsze ładna, tylko bardzo blada; zawsze równie słodka i smutna jak dawniej.
— Ona w Paryżu! a ja nic o tem nie wiem? nie mogę wierzyć... Lecz jeszcze jedno: jak się ma rodzina Morelów?
— Coraz lepiej, panie Rudolfie; matka już całkiem przyszła do zdrowia; dzieci widocznie poprawiły się; wszyscy oni winni panu życie, szczęście. A biedny Morel, co się z nim też dzieje?
— Ma się lepiej, od czasu do czasu miewa chwile przytomności; spodziewają się wyleczyć go z pomieszania. Teraz bądź mi zdrową, sąsiadeczko. Wkrótce, spodziewam się, ładne oczęta twoje znowu się ożywią, rumieniec wróci i będziesz śpiewać tak wesoło, jak twoje ptaszki.
— Daj Boże! — odpowiedziała Rigoletta z westchnieniem. — Do widzenia!
Rudolf nie pojmował jakim sposobem pani George, nie uprzedziwszy go, przywiozła lub przysłała Marję do Paryża i poszedł do siebie, żeby natychmiast wysłać umyślnego do folwarku Bouqueval. Gdy przyszedł do domu, zastał u bramy pojazd zaprzężony końmi pocztowemi; właśnie w tej chwili Murf powrócił z Normandji, dokąd, jak powiedzieliśmy, pojechał dla zapobieżenia zbrodniczym zamiarom macochy markizy d’Harville i Bradamantiego, jej wspólnika.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Eugène Sue i tłumacza: anonimowy.