Tajemnice Paryża/Tom I/Rozdział XXIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Eugène Sue
Tytuł Tajemnice Paryża
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Wł. Łazarskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les Mystères de Paris
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXIV.
WYJAZD.

Z trudnością Murf I Rudolf zdołali uspokoić Szurynera. Skoro przyszedł do siebie, udał się z Rudolfem do sali na pierwsze piętro.
— Mości książę, — rzekł wtedy, — okazałeś mi wiele łaski... ale walałbym być w nędzy tysiąc razy gorszej jak byłem, niżeli prowadzić to rzemiosło.
— Namyśl się jednak.
— Kiedym usłyszał jęk bezbronnego zwierzęcia... kiedy jego ciepła krew twarz mi obryzgała... krew ciepła... jakby żywa... o! pan nie wiesz, co się wtenczas ze mną działo! Przebacz mi, mości książę, ale widzę teraz, że nie mogę znieść widoku krwi... noża... Mieć zawsze ręce i nogi krwią zbryzgane... zarzynać biedne, bezbronne zwierzęta... nie, nie mogę... Wolałbym być ślepym, jak Bakałarz, niżeli rzeźnikiem. Przebacz mi, mości książę, źle się odwdzięczam za wyświadczaną łaskę... ale...
— Wcale nie... przewyższasz moje oczekiwanie... Wyznaję jednak, żem nie był pewny, czy w tobie znajdę tak mocne wyrzuty sumienia...
— Jakto, mości książę?
— Słuchaj, jaki był mój zamiar. Wybrałem ci rzemiosło rzeźnika, boś miał do tego ochotę, bo zgadzało się z twoim charakterem... Lecz, gdy widok rozlanej krwi przypomina ci twój występek, gdy sprawione tym widokiem wrażenie przekonywa mnie, że zawsze w głębi duszy kryjesz zgryzoty sumienia, zmieniam moje zamiary, bo rzemiosło to byłoby dla ciebie codzienną męką.
— Ach, tak, straszną i okropną męką!
— Dam ci zatem co innego. Właściciel obszernych dóbr w Algerji ustąpił mi dla ciebie (tylko kontrakt trzeba podpisać) grunta bardzo dogodne dla hodowania bydła. Ziemia jest żyzna i już uprawna. Znając twoją odwagę i potrzebę okazania jej, nabyłem te grunta położone na granicy Atlasu, to jest na samych forpocztach, a tem samem wystawione na częste napady Arabów. Tam trzeba być nietylko rolnikiem, ale i żołnierzem; jest to zarazem folwark i forteca. Rządca, zawiadujący nim, obezna cię ze wszystkiem; jest uczciwy i wierny, możesz go zatrzymać, póki zechcesz. Powtarzam ci, mój chłopcze, że obrałem dla ciebie stan taki, bo chciałem, żeby wrodzona waleczność twoja nie została bezowocną; odrodzenie twoje będzie zatem szlachetniejsze, wśród niebezpieczeństw dzikiego kraju. Ale masz jeszcze i teraz czas. Jeżeli ci się to nie podoba, powiedz mi szczerze, pomyślimy o czem innem, jeżeli zaś przystajesz, jutro podpiszemy kontrakt; oddam ci tytuł własności i pojedziesz do Algieru. Choć nas morze rozdzieli, nie stracę cię z oczu. Nigdy nie zapomnę, żeś ocalił życie mnie i memu przyjacielowi. Jako dowód wdzięczności i przywiązania, wymagam od ciebie, żebyś się prędko nauczył czytać i pisać i co tydzień mi o sobie donosił, a w razie gdybyś potrzebował rady lub wsparcia, żebyś się prosto do mnie udawał.
Radość Szurynera nie miała granic. Następnego dnia wyjechał do Algieru.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Eugène Sue i tłumacza: anonimowy.