Szlachcic i dąb

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Waśniewski
Tytuł Szlachcic i dąb
Pochodzenie Antologia bajki polskiej
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1915
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SZLACHCIC I DĄB.

Że są zmiany czasami w ludzkich obyczajach,
szedł szlachcic szukać chleba w mieście przy tramwajach,
zmęczywszy się zaś drogą długą w owej dobie,
w lesie pod dębem siadł sobie.
Wsparłszy czoło, jął dumać jak zwykle brat-łata,
to o życiu człowieka,
to o tem, co go czeka,
to wreszcie o marnościach innych tego świata.
I gdy tak myśli i roi,
rzekł głośno: »Mości dębie, długo waść tu stoi?«
Szelestem liści dąb odrzekł, że wieki.
»Wieki«, powtórzył szlachcic, »mimo burz i spieki?«.
»Co mi słoty, upały, co mi wichry burzy,

wieki stałem i stoję i stać będę dłużej.
Ni mnie się topór ima,
ni mrozem trwoży zima,
ni mi robak nie roztoczy łona,
choć wszystko wokół mnie kona
i wszystko ginie i gnije,
ja — żyję!!«.
»Żyjesz, prawda«, rzekł szlachcic, »ni cię skwar ususzy,
ni czas ci w próchno twardej nie zamieni duszy,
lecz czemu, powiedz, kochany,
masz jaki sposób nieznany?«
»Czemu?«, rzekł dąb, ruszając konarami swemi,
»trzymam się ziemi!«.
— — — — — — — — — — — — — — — —
Te słowa niosło echo po polach, po gajach,
a szlachcic... poszedł szukać chleba przy tramwajach.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Waśniewski.