złota kobieta stoi w jeziorze po pas
jest bardzo wielka mało i niewysłowiona
mówi rzeczy są obce powiędły dźwięki nazw
a wy nie chcecie wiedzieć dlaczego
więc puste są ramiona
jedynego
niema was
ejże w zgiełku jak codzień fruwały pawiki
grały szyby w inspektach brama gołębniki
grzmot majowy grzywami ognistemi trząsł
pod bory chmurne dziwy lał się jeziora bronz
bronz bo to zachód zachód wiosenny
wiosenny u wioseł u wioseł zgrzebny
fal przypływ łuskę rzuca na piach
rybitwa obłok, lotem pieści
to dobry znak
znak pieśni
data kobieta mówi chwytając ptaka w garść
powstanie płomień ścianą a kiedy będzie marł
złączy się to co miałkie złączy się to co duże
ja sama wichrem uderzę w gasnący ziemi żużel
poznajcie wreszcie mali w rakietach wonych świateł
prawdziwe jest co głoszę od trzystu tysięcy lat
między niebem i ziemią jedno jest tylko głowa
człowieczy kwiat