Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KOCHAM!

Kocham!.. wylata ze mnie, jak płomień, to słowo,
Kocham! dzwoni muzyka w każdem nerwów tętnie,
Wszystkie serca, co mogą wybuchać namiętnie
Siłą groźnych piorunów, skrą błyskawicową!

Kocham dusze, co skrzydła rozpostarły dumnie,
Jak orłowie, lecący w obłoczne zamiecie,
Których wąż bladej trwogi nigdy nie oplecie,
A gdyby miały stchórzyć — legną raczej w trumnie!

Kocham burze i wichry, co drą nieb zasłonę,
Co huczą orgją dźwięków, jak ocean wzdęty,
W których wszystkie się zbiegły skargi i lamenty,
Bo czuję w nich powiewy życia nieskończone.

I ciebie, o młodości, kocham tysiąckrotnie,
Bo mocą swego pędu kruszysz skały twarde,
Dla słabości masz uśmiech szyderstwa i wzgardę,
Krwawy miecz Damoklesa marzeń twych nie potnie!

I kocham cię za lot twój, dążący w przestworze
Ku wiecznych pragnień cudotwórczej bramie,
I kocham cię, bo miłość twa jasna nie kłamie,
Bo słońc twoich przepysznych żaden mrok nie zmoże!