Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
O, RZEŹKIE, CHŁODNE TCHNIENIA!...

O, rzeźkie, chłodne tchnienia srebrnej letniej nocy
Zwilżcie blade me usta cierpieniem spieczone,
Niech wszystkie wasze rosy w pierś swą dzisiaj wchłonę,
Niech nabiorę do walki otuchy i mocy.

Po rozdrożach się błąka wciąż mój duch sierocy,
A dokąd pójdzie, w jaką się obróci stronę,
Los wytrzeszcza ku niemu ślepia zakrwawione,
Podzwaniając mu pieśnią smutku i przemocy.

O, rzeźkie, chłodne tchnienia zwilżcie ros napojem
Moje serce, co zwolna usycha i więdnie,
W światy złotych pamiątek wpatrzone obłędnie

I otulcie je ciszą mgielną i spokojem,
Który noc ta srebrzysta wokół rozprzestrzenia
I dajcie mu choć jedną chwilę zapomnienia.