Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 313.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

duży, gdzie wytnie tam mucha nie siędzie; — rzekł jeden.
— Ba! albo to jemu pierwszy raz kogo zgładzić ze świata?.... odpowie drugi.
— Ej! co tam panie! — krzyknie szewc wesoło, — Garwoł nie Garwoł.... panie Bartłomieju, daj mi waść gorzałki, bo mi dalibóg tak pilno do domu, że ledwie stoję; na jutro na świt mam skończyć Panie, dwie pary butów dla dwóch oficerów: jedno podszycie, a drugie podzelowanie.... a dalibóg Panie, jakbym im nie skończył, to by boso poszli na musztrę bo nie mają tylko po jednéj. Panie Bartłomieju, dajże waść wódki....
— Daję, daję. — Wypiwszy, szewc daléj ciągnął:
— Ej! co tam Panie, Garwoł nie Garwoł... kiedybym ja wyciął Garwoła raz, to by go wszyscy djabli wzięli. Panie Bartłomieju, dajno waść jeszcze kieliszek, bo to już na całą noc.
— Et! gadasz także, — odezwie się jeden od stoła, — co taka mucha na Garwoła! ot tamten jaki chłop był a jeno raz dostał, i po nim.