Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 299.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

innych pokojach, które aż lśniły od glancu i wykwintności. Tak się tu wszystko od dwóch lat odmieniło.
Kiedy się dobrze zmierzchło, dano wieczerzę. Jedzono i pito, ale pod miarę.
Po wieczerzy, że dam było dosyć i kawalerów liczba odpowiednia, pan Starosta rozkazał zagrać kapeli, i znowu za tąż samą galeryą zagrała kapela, ale jako galerya była i czysta i ozdobna, tak i kapela była przyzwoicie ubrana i grała jak przynależy. Poczęto tańce, które przy wielkiéj wesołości trwały do późna w noc, ale i te się obchodziły bez wszelkich nieprzyzwoitości i bez owych: hi! ha! hajże! hajże! Ostrowski! które mnie ongi tak w oczy raziły. Porównywałem to sobie w duszy, radowałem się tém statecznie, ale to mnie oraz naprowadziło na myśl Ostrowskiego i całą ową zgraję hultajstwa, która niegdy siedziała na procencie u pana Starosty. Rzucałem okiem na wszystkie strony, ale napróżno! ani Ostrowskiego ani jednéj z tych twarzy, które tu wtedy widziałem, dzisiaj nie było. Kiedy tak myślę o tém i właśnie mówię: jak to Panom pod