Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 275.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Usłyszawszy to Żbikowski puścił, my też jak przyciśniemy, to jednym skokiem prawie wyrzuciliśmy się wszyscy przez drugi pokój i przez sień na dziedziniec. Ale tam to już rzecz inna! perukarze się wprawdzie natychmiast sprawili i stanęli po lewéj z szpadami, ale my mając kilka szabel, a zresztą pięście lub kije, nie sprawialiśmy się całkiem, tylko Żbikowski zaraz wysunął się naprzód i krzyknąwszy: — Bij w Imie Boże! — uderzył. My za nim. Złamaliśmy elegantów od razu, dopieroż po perukach i pędź na gnojówkę. I nie minęło ani jedno Ave, wszyscy już umalowali sobie pończoszki na czarno, i jako żaby brnąć musieli na drugą stronę do stajen, — ale my i tameśmy im zaskoczyli; dopieroż śmiech i swawola, dopieroż zemsta na nich za odstąpienie starych obyczajów! za wieszanie się ich przy cudzoziemcach, za zwycięztwa odnoszone nad nami u kobiet! za perfumy, peruki, pończochy i inne jeszcze rzeczy!... więc tedy to poczniemy ich przeganiać po błocie, zrywać peruczki, chlapać i wywracać po trawie, — strach Boży dla nich, a dla nas wielka swa-