Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 262.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przewybornych melodyi na skrzypcach, które nam sprawiły sen lekki i przyjemny.
Na drugi dzień rano wielki ruch się zrobił w Sielnickim dworze. Parturiunt montes... We dworze ład robią, dziedziniec zamiatają, kucharze krają, sieką, gotują, wina znoszą z piwnicy, naczynia i srebra ze skrzyń dobywają, szkła myją, zgoła obiad będzie wielki i sute przyjęcie. Bo to kto chce szlachtę zażyć do czego, ma-li u niéj affekt czy nie ma, jeść i pić musi dać dużo i dobrze. Przez gębę pewna droga do serca, i pewna była, i bywało tak u niejednych, ba! może i u wszystkich, że dla jadła i napoju i dobréj kompanii jechało się nie raz o mil kilkanaście. Nie dla tego, żeby ten napój i jadło coś samo w sobie znaczyło, bo to każdy miał sam u siebie, a może i lepiéj, ale i to już taka była natura. Więc przed południem już jęli się walić to konno, to wozowo, i z téj i z owéj góry, i z téj i z owéj doliny, i z wschodu i z zachodu, i od południa i od północy. A kiedy się obiadowa godzina zbliżała, było już więcéj trzydziestu szlachty różnego wieku i stanu zgromadzonych