Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 246.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tajstwem, które po zbójecku się na nas targnęło za najpoczciwsze chęci nasze.
Skorośmy weszli do szynkowni, która była obszerna i do koła ławami i stołami zastawiona, Ołtarzowski usiadł i głowę opuściwszy na piersi milczał, ale łzy mu potokami puściły się po policzkach.
— Panie! za cóż mnie tak ciężko dotykasz! — rzekł on po chwili podnosząc oczy do nieba, a potém do mnie: — Cóż teraz poczniemy, panie bracie?
— Żal mi cię bardzo, — odpowiedziałem, — bo wiem, co to jest miłość, kiedy jéj tak srogie stają przeciwności na drodze.... ale to trudno, mój bracie. Muru głową nikt nie przebije, ani przeciwko woli Bożéj postąpi. Tu już wszystko przepadło.
— Przepadło! mówisz, — zawołał Ołtarzowski, — o moja Anulko! pocóż ci my się na ten świat porodzili! — i płakał znowu.
Ale to nie była pora do łez; Węgrzynek już mój tłumok był rozpakował, w którym było kilka par sukien, ofiarowałem więc Ołtarzowskiemu jednę z nich do wyboru, bo jego