szablę do boku, a w tém Ołtarzowski rzecze: pójdę, otworzę. I poszedł. Ale zaledwie co drzwi odryglował, porwie go zaraz Ostrowski za gardło i krzyknie:
— Tyś to gałganie! ty o pańskie dziecko będziesz szedł w konkur i Nieczujów na mnie przywoził! dam ja ci tu łotrze jeden! — i jak go trzymał tak go napowrót wrzucił do izby, w któréj ja byłem, tymczasem zaś kozacy sień napełnili. Niewiedziałem co z sobą począć, ale w tymże momencie pani Pułkownikowa wbiegła do nas z krzykiem: — Mężu! mężu! dla Boga! miéj litość! co robisz!
— Precz czarownico! — krzyknął Ostrowski i uderzył ją pięścią w piersi, że się pod piec zatoczyła i tam bez przytomności na cegły upadła. Zaraz też wpadła córka z przeciwnéj strony, — a wszystko się działo tak szybko, jak kiedy śród burzy grom bije po gromie, i rzuciła się ojcu do nóg, ale ten krzycząc: — Gadów hodujecie przy sobie! sąd będą na mnie zwoływać! — odtrącił ją raz i drugi, a gdy ta wlokła się za jego nogami, kopnął ją podkówką w głowę.... krew ją zalała.... ręce
Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 242.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.