Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 233.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak było. Pani Ostrowska słuchała mnie z uwagą i cierpliwością, i nie przerwała ani razu, czasem się tylko wzdrygnęła, czasem łzę z oka otarła, czasem tylko westchnęła. Kiedym skończył to powtórne opowiadanie, cisza nastąpiła ponura i trwała przez chwilę, a śród niéj słychać było szepty i chichotanie się młodéj pary, która cały świat widząc przed sobą jasny i listkom dopiéro co rozkwitłéj do słońca róży podobny, ani przeczuwała jak krwawy smutek opanował serce ich matki.
Po téj niedługiéj chwili, w któréj pani Ostrowska zdawała się niby rozważać to wszystko, com jéj powiedział, rzekła ona do mnie te słowa:
— Bardzo umiem cenić poświęcenie się Waszmości, któregoś dał jawny dowód, biorąc na siebie urząd swata i mediatora, — umiem przyzwoicie ocenić energię, z którą wypełniłeś deklaracyę mojemu mężowi, nie przeczę nawet, że to był jedyny środek, za pomocą którego można było mówić z moim mężem o téj materyi; ale nie mogę wam tego nie powiedzieć, żeście nie dobrze zrobili. Kto chce