Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 213.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

także zdawała się późniéj przybudowaną, bo była okrągłą i tylko jedną stroną przytykała do dworu, zresztą stała prawie na wolném powietrzu. Kiedyśmy weszli do niéj, zastaliśmy już wszystkich tam zgromadzonych. Starosta zaś z drugim jakimś szlachcicem służyli do Mszy Bernardynowi. Kto by był przyjechawszy do Dzieduszyc, od razu wszedł do kaplicy, niewidziawszy dnia wczorajszego w tym dworze, i przypatrzył się całéj publice tam zgromadzonéj, to by się tylko mógł był zbudować, — taka tam była skromność, taka pokora i taka pobożność! Wszyscy, kobiety i mężczyźni, pozajmowawszy, jedne po prawéj, drudzy po lewéj swe miejsca, klęczeli na gołych kamieniach i nie oglądając się, ani nawet głów nie podnosząc, modlili się z wielką przykładnością i skruchą. Powiadano mi późniéj, że jak wszystko złe, tak i owo dobre szło od samego Starosty, który gotów by był zaraz z kaplicy wytrącić tego, któryby się był poważył, czy to głosem, czy ruchem jakim nieprzyzwoitym przerwać powagę i ciszę, na modlitwy i służbę Panu Bogu przeznaczoną. I my,