— Jak ty bijesz? Słuchaj! jak mnie jeszcze raz tak uderzysz, to zawołam kozaków i takich ci sto bizunów wlepię, że z pod nich nie wstaniesz.
— To potém, to potém.... klękaj JW. Pan, już nie wiele.
— Ave Maria, mater Dei.... ksiądz dobił resztę.
— Już?
— Już, JW. Panie.
— Aleś mnie zerżnął księżę, jak kota w worze.
— Ale to i wiele grzechów z témi dyscyplinami odeszło.
— Wiele, mówisz? No! daj ci Boże zdrowie. Dostaniesz za to połeć słoniny.
— Dziękuję JW. Panu, ale i dwa by nie zawadziło, do adwentu jeszcze daleko, a jakem sługa Boży, wielki głód u nas w klasztorze.
— Już to u was głód zawsze, nie wiem na czém się tak wypasacie. Ale każę ci dać dwa połcie, bo żebyś wiedział, że to już ostatni piątek, w którym mnie spowiadasz i biczujesz,
Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 210.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.