Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 208.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ksiądz przestał.
— Teraz ty się rozbieraj księże, — rzecze Starosta, — ja ciebie będę z grzechów oczyszczał, a potém ty mi dobijesz resztę.
— Dobrze JW. Panie, — odpowie ksiądz, — ale kiedy JW. Pan nie da sobie doliczyć reszty, to to com dotychczas wyliczył, za nic nie będzie stało przed Panem Bogiem.
— No, no, już ty się o to nie frasuj; rozbieraj się.
Ksiądz się rozebrał i uklęknąwszy począł prędko mówić pacierze, a Starosta sypał mu dyscypliny na nagie plecy, ale po chwili ksiądz krzyknie: dość!
— A widzisz, że to nie chleb z masłem jeść, ani wino pić mosanie, to dyscypliny. No, módl się księżę!
— Dość! powiedziałem, — odrzekł ksiądz, — więcéj mi się na dziś nie należy.
— Jak to ci się nie należy? a co to? Święty ty jesteś?
— Święty nie jestem, ale grzechów nie mam tak wiele.
— O! o! niemasz! myślisz, że ja to nie