Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 185.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzysta, i tak przy tém gwarno a tak huczno, że aż miasto chodzi do koła. Było kilka szlachetek z gór, ale i ci nakupiwszy bakalii i czego tam jeszcze, przypatrzyli się nam i rzekłszy: Mazurzyska się gdzieś wloką za wołmi, — porozjeżdżali się precz. Dla tego powiedziałem Ołtarzowskiemu:
— Piękny to kraj, ale naród w nim smutny; ni do tańca, ni do różańca. Dumkę śpiewa jakby płakał, w dębowych lasach siedzi, w błoto sieje i z błota zbiera, — nie podoba mi się tu, chociaż kraj taki piękny. — Na to on:
— Poczekaj-no, poczekaj; zobaczemy tam u Starosty.
— No no, zobaczemy.
Tymczasem jakoś z południa deszcz ustał i słońce trochę zaświeciło, więc ruszyliśmy. Ze Stryja do Dzieduszyc nie ma jak dwie mile, ale droga tak brzydka i błotnista, żeśmy ten kawał drogi prawie do samego wieczora jechali.
W Dzieduszycach dwór zastaliśmy wielki, ale struktura jego od razu mnie zadziwiła. Był to bowiem dom murowany z wielkim gan-