Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jęciem, a podczas kiedy Anulka przerażona prawie, z dwiema wielkiemi łzami w jéj pięknych oczach, tuliła się mimowolnie do swego ulubionego, tak nas to wszystkich rozczuliło, żeśmy się popłakali jak dzieci, i bez pożegnania rozszedłszy się, każdy łzy swoje utopił w téj przeczystéj krynicy, która jest jedyną pocieszycielką we wszystkich bolach i utrapieniach, i która płynąc z serca naszego do Nieba, zwie się po ziemsku: modlitwą.
Na drugi dzień posiliwszy się jako tako i otrzymawszy szczere błogosławieństwa od matki, wyjechaliśmy do Starosty Bachtyńskiego, gdzieśmy się spodziewali zastać pana Pułkownika.