Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że im Bóg we mnie zesłał i pociechę i ratunek, opowiadały wszystkie dni życia swego, podobne do wielkiego wieńca uplecionego z samych cierni, łez i modlitwy. Poczciwość, pokora i niewolnicze a prawdziwie religijne poddanie się woli Bożéj, z którém mi one to wszystko opowiadały, szczerze mnie do nich przywiązały, a jako to pomiędzy nieszczęściem a nieszczęściem zawsze jest jakiś pociąg wzajemny i wielka sympatya, tedy i mnie się pomału rozwiązywały usta i opowiadałem im, jako i ja niedawno, mając młodziutką i najukochańszą a wielkim trudem i poświęceniem uzyskaną żonę, wraz z dwojgiem najmilszych dzieciątek, postradałem na wieki.... jako miłość moja ku téj kobiecie, zagaszona w najpiękniejszym swym kwiecie, powaliła tak ducha mego, żem się stał nieszczęśliwszym od wszystkich nędzarzy na świecie.... jako już lat kilka trwa ta żałoba moja i dotychczas jeszcze się Bóg nie zlitował nademną i nie zesłał mi ani jednego promienia pociechy....
Matka słuchała tego opowiadania mojego z za-