Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głos lamentujący, ale mojemu ojcu znajomy. Spójrzy więc i zawoła:
— A to ty Mateuszku? dajci Boże zdrowie, w pięknéj cię kompanii znajduję.
Był to Mateuszek, fornal służący u mego ojca, który za domową kradzież ukarany, uciekł z Bóbrki i zdybawszy się z tymi rycerzami, przystał do nich za ochotnika. O czém dowiedziawszy się pan Bal, rzecze żartem:
— Pięknie prowadzisz Panie Skarbniku sługi twoje, widać że masz Xiędza w domu, który ich dobrze religii naucza.
— A cóżem ja winien, — odpowie mój Ojciec — że się drzewo krzywe narodzi i im więcéj rośnie, tém krzywszém się staje.
Poczém herszt wyszedł naprzód: chłop duży, twarz straszna a osmalona, i wzrok w niéj śmiały. Miał na sobie granatowe węgierskie hajdawery, żółtym jedwabiem i złotem szamerowane, a zgoła po węgiersku obcisłe i w ciżmy wsadzone, przy których były srébrne ostrogi; daléj miał kaftan czerwony, którego cały przód był złotémi sznurkami i guzikami nakryty, włosy miał długie, czarne, z tyłu w war-