Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

by téż i całą dobę jechać o głodzie, do żyda nie zajechał i nic nie jadł u niego, mówiąc: — Żeby to plugastwo w pień wycinano, ani bym jednéj łzy nie uronił.
Czwartym w téj kompanii był pan Chryzanty Nowosielecki, z dawnego rodu dobréj szlachty Sanockiéj idący, a mający połowę wsi Wojtkowy, tuż niedaleko Strwiążyka pomiędzy Chwaniowskiemi lasami. Ten Nowosielecki był mały wzrostem, brunet z najeżoną czupryną, a oczy miał takie czarne i wzrok w nich tak srogi, że kiedy popatrzył, to aż dreszcz przenikała. Był on nie tyle odważny, ile zacięty i zwadliwy, za swoją sprawę dałby się był siekać w kawałki i gotów jak gad skakać do oczu, — nie posiadał nadzwyczajnéj siły fizycznéj, ale był tak sprawny i szybki w robieniu bronią, że mu nikt nie dorównał. Do tego jeźdcem był zawołanym a jego konie, które, mając bliskie stosunki z JW. Mniszchem, dziedzicem dóbr Chyrowskich, od niego dostawał, były wprawdzie nie wielkie, ale czystéj krwi tureckiéj i z natury już bardzo zwinne i wytrzymałe, a do tego jeszcze w je-