Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 062.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wic i wielu innych przytém włości po różnych ziemiach, pan możny i wielki Reformatów dobrodziéj, siedział w celi umyślnie na kwaterę zostawionéj dla niego, i był zatrudniony czytaniem jakicheś aktów i papierów. Ów gwardyan, który to tak nieznośnie marudził, wszedł ze mną, prezentował mnie i opowiedział pokrótce całe zdarzenie.
— Niezabitowskiego zranili! — krzyknie on zrazu — a! tego nadto, jak mi Bóg miły! Cóż to? Ziemia Sanocka Tatarya czy Turecczyzna, żeby aż potrzeba salvum conductum? Tego zrąbią, tego strują sajtałaszami, dobrze jeszcze, że na śmierć nie zabijają.
— JW. Panie! — rzekłem — Sonoczanie bratniéj krwi nie łakomi, a jeżeli kto ma miększy kark od nich, to temu nie winni. Pan Niezabitowski pojedynkował się po wszelkiéj formie z panem Żurowskim, a w pojedynku sam Bóg cięcia prowadzi — zresztą i pan Żurowski nie cało wyszedł z téj sprawy.
— No, spodziewam się tego, bo jużci i nasi rąk nie mają od haftu. Lecz dla czegoż waść tak uciekasz?