Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 048.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w sprawie, to się znajdzie drugi i trzeci i pewnie mnie całego nie puszczą, — wybiją oni mnie, jak się tu w domu pokazać? Ale cóż robić? trudno z placu uciekać.
Pojechawszy więc w wigilię wyjazdu do siebie do Bóbrki, i rozkazawszy memu Węgrzynkowi, który był tęgi do wszystkiego, a wierny jak pies, (dostałem go był w podarunku od grafa Syrmaja, węgierskiego pana, kiedym tam konie wodził i mieniał na wino), więc rozkazawszy Węgrzynkowi, aby parokonną telegę złagodziwszy, wziął dla mnie szat kilka pięknych, żeby to się przecie jakoś dostatnio pokazać, dwie szabel moich i parę podwodnych koni z chłopakiem i aby z tém wszystkiem wyjechał do Ustrzyk, i tam na mnie zaczekał, — jeszcze dnia tego wróciłem do Bereski. Deręgowski, który jeszcze wtedy trzymał Ustrzyki od JW. wojewody Wołyńskiego, przystępuje do mnie i rzecze: Wiesz co panie bracie, ja wsiądę na koń i pojadę do siebie działami, a jak się doma namyślę, to może i z tobą wyruszę. Dobra by rzecz była urwać jeszcze z parę Przemyślaków po uszach,