Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 038.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w żupanach tylko zostawszy i gołe tylko klingi wziąwszy do ręki, wyszli przed ganek.
My za nimi natychmiast.
Przed Bereszczańskim dworem jest ogromny dziedziniec, równy i przejrzysty, jakby jaki kąsek Podola; przed samym gankiem jest piękna murawa, w wielkie koło objęta, co to dziś nazywają gazonem. Otóż na tym gazonie stanęliśmy wszyscy czteréj; inni stanęli w ganku i obok niego, drudzy patrzali z okien otwartych, kobiety nawet co śmielsze, stanęły we framugach i przypatrywały się owéj bitwie; — ze stajen, które może były o jakie tysiąc kroków oddalone od dworu, przychodzili parobcy i woźnice, z oficyny i kuchni, która stała po lewéj, kuchmistrz z kuchtami, daléj dworscy, z garderoby służebne, wszystko z rozdziawionemi oczyma.
Zapaśnicy wyszedłszy na gazon, stanęli zrazu o jakie dziesięć kroków od siebie, i oparci na szablach, patrzali każdy w inną stronę. Dopiero Deręgowski obróciwszy się do szlachty w ganku stojącéj, głos zabrał: biorąc ich na świadków, jako nie jest winien krwi téj,